::through the looking-glass

sobota, maja 13, 2006

::let's come together::right now::oh yeah::in a sweet harmony::

Ann:

Mart przytula swoje cieplutkie stópki do moich, zimnych.

Podtyka mi pod nos wspaniale pachnacą puszkę z herbatą.

Leżymy na czarnej kanapie, przytuleni.
Pisze tego posta od dziesięciu minut, co chwilę naciskając delete.

Mart!
Po prostu nie potrafię powiedziec Ci, jak bardzo mnie zaskakujesz każdego dnia. Zwaszcza takiego, jak dzisiaj. Naszego wspolnego dnia.

Lubie Twoje warszawskie mieszkanie. Lubie, jak puszczasz te wszystkie cudowne piosenki, krzatasz sie po kuchni. I robisz mi wyrafinowane sniadania.

Lubie, jak wysiadam z wypchana torba z pociagu, i pierwsza wypatruje cie na peronie.

Mart:

To byla cudowna noc. Ann plasajaca na parkiecie, przytulajaca sie do mnie na konsoli, podrywajaca obcych facetow (!). Ja Ci dam!!

Pojedynek Dj` ow: Mart vs Ellis- wynik nieznany.

Pojedynek na zasypianie w kluczowym momencie: Ann vs Mart- 2:1

Powrot metrem o 7 rano, w romantycznym uscisku, z czulymi slowkami.

Haddaway "What Is Love" (Manieczki Mix?)- czy moze byc cos straszniejszego na pobudke? Tak, moze... Telefon Ann... Zawodowy niszczyciel klimatu :)

Dostalem od Ann prezent. Najcudowniejszy, jaki mozna sobie wyobrazic. Dostalem... Ann. Czasem radosna, czasem smutna. Czasem mila, czasem nieznosna. Ale zakochana. Prawda Ann?

Nie moge oderwac od Ciebie wzroku. Podziwiam Cie ukradkiem, podgladajac kazdy Twoj ruch. Kazdy gest. Kazde slowo. Moze wlasnie dlatego czasem mnie tak bardzo boli, jak palniesz cos glupiego. Ale tez wlasnie dlatego sprawiasz mi tyle radosci wszystkimi tymi cudownymi slowami, ktorymi zasypujesz mnie kazdego dnia.

Nie mialem okazji Ci jeszcze podziekowac za to, ze jestes ze mna. I ciezko znalezc mi odpowiednie slowa, ktorymi moglbym przekazac, jak bardzo jestem CI wdzieczny za wszystko.

Moja Cudowna Perelka :*

Ann:
(wykapana&zasypana calusami)

Prysznic. Herbata.
I Mart czekajacy w lozku. Dochodzi szesnasta. Swieci slonce.
Perfect day.

Moj chlopak zagral wczoraj fantastycznego seta. Do siodmej rano.
W polowie zrezygnowalam z obcasow na rzecz ulubionych balerinek.
A Charles jest genialnym tancerzem.

(Ooo, Mart odkleil sie od drugiego komputera i pocalowal mnie w stope. Pollezy obok i czyta Martowy Zeszyt.)

Czy uwazasz, ze skoro poznalismy sie 13 w piatek, to jest zla wrozba dla nas?
Dzien przed Walentynkami!

I teraz uwaga!
Ann&Mart pod koldra.

Mart: Zdejm kapelusz.
Ann: Nigdy! Nie zdejme kapelusza.

Tona smiechu. I czerwona poduszka w leb.
Bo lubie, kiedy jestesmy razem. I lubie smiac sie z toba. A najbardziej ze wszystkiego podoba mi sie twoj usmiech.

Wiec nie mow mi, ze jestes dla mnie tylko usmiechnietym chlopakiem ze zdjecia. Nie mow, bo jestes moim chlopakiem, fakt, najlepiej, zebys byl usmiechnietym. Zawsze.

(Mart zeskoczyl z kanapy jak oparzony. Ooooo, juz wiem, co wlaczyl! Uau!)

Teraz pojdziemy na spacer. Mart, Ann, slonce, moze lody?
Jesli pozwolisz, zostane w Twoim salonie do niedzieli?
Zobaczymy nowego Allena?
I Alicje w krainie czarow. Bo kupilam do naszej kolekcji. A Mart sie chyba troszke zdenerwowal, bo ubieglam go z tym filmem.

Mart:

Zanim zamkniemy tego posta, chcialem jeszcze podziekowac Bananowi za spontaniczna akcje z saxem. You`re the man! I jeszcze wszystkim moim przyjaciolom i znajomym, ktorzy wczoraj pojawili sie w klubo i dopingowali swojego ulubionego DJ`a :D

Ann:

I czemu to nie ja wpadlam na pomysl z koszulka z napisem Martin Harmony?
Albo:
(jeszcze lepiej):

ANN HARMONY :)

No ale wszystko przede mna. Nie, Mart?
Przed nami.

1 Comments:

Blogger k.niedzielska said...

Tańczę, tańczę
w zatrzęsieniu nagłych skrzydeł.

Stół jest stołem, wino winem
w kieliszku, co jest kieliszkiem
i stoi stojąc na stole.
A ja jestem urojona,
urojona nie do wiary,
urojona aż do krwi.

.i nic wiecej nie napisze.karollka

10:48 PM  

Prześlij komentarz

<< Home