::through the looking-glass

sobota, września 02, 2006

Wkrótce nawiązałem szereg przelotnych romansów, o których nie będę wspominał, ponieważ jest to wysoce nieeleganckie. Niektóre z nich przeradzały się w przyjaźnie i bardzo mi to odpowiadało, ponieważ ludzie, którzy spedzali ze sobą czas, nie powinni udawać potem, że się nie zają. W każdym razie nie było tego złego, co by na dobre nie wyszło: z etyczną swobodą mogłem oddać się dalszemu życiu. W owym mniej więcej czasie poznałem Karola i Pluszowego. Pierwszy z nich wspierał mnie cielesnie i emocjonalnie, drugi intelektualnie. Czasami zamieniali się rolami, czasami ja ich wspierałem, czasami nie wiadomo, kto kogo wspierał, czyli wiódł slepy kulawego. Karola poznałem, gdy leżał w łóżku i nie mógł wstawać z powodu słabosci fizycznej oraz moralnej. Ta druga wynikała z tego, że wyjechała jego żona (jak się wkrótce okazało, była żona),a on nadużył jej zaufania, puszczając całą swoją pensję, jej pensję oraz pensję również nieobecnaj tesciowej. Poznałem go w momence puszczania osczędnosci tesciowej oraz pustoszenia zamrażarki, w której tesciowa zahibernowała około pięćdziesięciu kilogramów mięsa różnego gatunku. Od razu poczułem, że to bratnia dusza.

(...)

Po powrocie z mety smażylismy sobie wieprzowinę. Albo wołowinę. Albo jedno i drugie. potem przychodzili koledzy. Potem koleżanki. Potem szlismy już do normalnego sklepu. Potem znów sobie cos przyrządzalisy. Bez przerwy grał telewizor. To było najdłuższe przyjęcie, na jakim byłem.


(...)

Raz próbowalismy posprzątać, ale dywan tak się przykleił do płytek PCV, że nie można było go oderwać. Poza tym to było jakies zawrotne piętro i nie chciało nam się nosić tych wszystkich flaszek, których było chyba z tysiąc. Nic nie moglismy poradzić. Z drugiej strony nie mogłem Karola tak zostawić. No bo jak? Powiedziałem: Stary, spaday w góry. Tam jest cicho, spokojnie i się pomysli, co z ytm wszystkim zrobić. No i spadlismy. Samochodem tesciowej zresztą, bo innego nie mielismy.


(...)

Gdy wrócilismy, de facto było już po rozwodzie. Karol porzucił auto na parkingu i zadzwonił. Nigdy nie byli dobraną parą. Od początu nie byli.

Andrzej Stasiuk, Jak zostałem pisarzem (próba autobiografii intelektualnej)




Impreza na Długiej. Jakies dwadziescia osób. Sałatki, brak miejsca w lodówce.
Wino, wódka, piwo.

Podwójne urodziny. Izzi i Łukasza.
Przy okazji moje pożegnanie z Seforką.

1 Comments:

Blogger Online Psychiatrist said...

hello, from india

8:57 PM  

Prześlij komentarz

<< Home