::through the looking-glass

niedziela, maja 14, 2006

::w i s h e s

I can`t eat I can`t sleep anymore

Mart.
Mart siedzi przy komputerze z dwoma monitorami. Korzystam z chwili nieuwagi. Nieuwagi Marta oczywiscie.

Już jest szósta. Ostatnie nasze godziny. I wish I didn`t miss you anymore. Ja sie z Toba nie pozegnam. Nie i koniec.

Nie wsiąde do pociągu. I nie spakuję ani piżamki, ani szczoteczki do zębów.

Mart.
Przegadane godziny. Przetańczone piosenki. Szalone wygibasy na srodku pokoju. Plyta, którą mi wlasnie nagrywasz. Siedzisz obok i nie wiesz, że Twoja Ann wlasnie dziękuje ci za ten weekend. Weekend z litrami soku grapefruitowego, ze swieczkami z Lublina, salatą, rzodkiewką, kolejnym wyrafinowanym sniadaniem. Z Tobą od jedenastej wieczorem przedwczoraj do dwudziestej dzisiaj.

Z przemyconym na Foksal Fertile Ground. Obiecaj, że już nigdy tego tam nie zagrasz? Obiecujesz?
Albo ze zagrasz, razem z naszym Forever More, ale tylko wtedy, gdy bede stala gdzies obok konsoli, i gdy przyjdziesz do mnie, przytulisz, zatańczysz. Hm?

Zajmiesz sie jukką, prawda? Bo ten kwiatek w jakis sposób jest mi bliski.

-Problem jest taki, że trudno cię czyms zaskoczyc. Ciekawe, czy znasz tę piosenke? Jest strasznie smutna.

Mart-Mąż w lnianych spodniach. Mart nieogolony, klujący. Czuly i tylko mój.

A wishes?

Morze. W czerwcu jedziemy nad morze. Tak!
Maleńki domek na Mazurach, lódka. Mart, obiecales mi żagle!
Tona ptasiego mleczka kolo lóżka. I sklep calodobowy piętro niżej.
Tuje na tarasie.
To cudo, które wpina się do komputera, zapomnialam jak się nazywa, ale wiesz, żeby nie trzeba bylo podpinać kabelka do glosnikow. I wybierać piosenki nie wstając z lóżka. I sluchać przez te Twoje rewelacyjne glosniki (ha!). Aaaaa, a może można kupić pilota do ibooka?

Uaaa! Kimblee! Mart jest muzycznym geniuszem. Mart i ulubione piosenki Ann.

You`re always there
when I close my eyes


To będzie cudowna plyta. I dopisze ją do moich wishes.
Dalej:
Ann, rower, Mart, beachcriuser. I znów morze.
Walizeczka na kólkach. Używana tylko w jedną stronę- taki one way ticket.
Jeż. Ale nie mogę mowić przy Marcie o jeżu, ciiiiii. Cichutko.
A, i żólta torebka.
I ladowarka do mojego komputera!
Conajmniej sto darmowych godzin i miliard smsów do Marta. Bo nie wystarcza mi drugi numer. Ten tajny. Bo rachunki telefoniczne sa zabójcze.

Myslisz, że kiedys dokonczymy ten Swiat dysku? I czy jakikolwiek film obejrzymy od poczatku do końca?

4308 piosenek. Plus plyty.
I jest przystojny. I mnie pociąga!
Caly Mart.

Wyciąga mnie z lazienki, bo burza. Sprawia, że w pieć minut zbieram sie z lozka prosto na tance. Spiewa po cichutku. Ratuje przed bandziorami z Legii. Chodzi do sklepu srednio piec razy dziennie, i wraca z mnostwem pysznych rzeczy. I spija mnie krupnikiem. Slodkim, slodkim krupnikiem, choc sam nie potrafi ustac spokojnie po jednym long island. Polubil prasowanie.
I zostawiam mu okropny balagan w mieszkaniu.

Mart.
Przypomnial mi sie wlasnie sms od Ciebie.
Pamietasz, ten o wieszaku na moj szlafroczek. No to zacznij zbierac szafki do lazienki- na moje badziewia. Na kolorowe lakiery do pazurow, na kolorowe i pachnace flakoniki. Bo one sie pojawia w Twojej lazience, jak tylko Piosenka pojawi sie w kinach.

A wraz z tym wszystkim pojawie sie ja, Zamieszanie, Czulosc, Lenistwo.

3 Comments:

Blogger k.niedzielska said...

Tańczę, tańczę
w zdumionej skórze, w objęciu,
które mnie stwarza.

10:55 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Anet?? Ty się wyprowadzasz?? czy co?? czy jak?? bo jak z Toba mieszkam to nic nie wiem, ani się waż!!!

8:38 AM  
Blogger didi said...

Ann wsadziłabym w twoje uste ten tekst:

.:There are six billion people in the world
More or less
and it makes me feel quite small
But you're the one I love the most of all:.

s-z-c-z-e-s-c-i-a-r-a (=

3:14 PM  

Prześlij komentarz

<< Home