::through the looking-glass

niedziela, lipca 30, 2006

::put on your sunglasses

Hey girls, how are U2 today? We are on the road to Hell :) We gonna kitesurf we will be in jantar later hope u get nice day on the beach.
(pisownia oryginalna)

Szwedzki sms. Rozmowy szwedzko-angielsko-polskie. Na szczęscie Daniel mówił po polsku, albo udawał, że mówi.


Iza:
Czy jesli się budzę rano po imprezie i ze zdumieniem stwierdzam, że drugi raz w życiu zgubiłam buty, ale za to posiadam całkiem, całkiem niczego sobie babciokulaskowe okulary przeciwsłoneczne, a godzinę później otrzymuję zapewnienie: -You`re always welcome in Stockholm!, to czy mam to zamienić na męża i dziecko?!
NEVER!


A czy ja mam zamienić drugie piwo z Izą na plaży, trzecie na karaoke i tak dalej aż do piątego na stabilizację? Na męża? Na domek z ogródkiem? Prasowanie koszul, noszenie garniturów do czyszczenia, gotowanie obiadów, dbanie o kilkuosobową rodzinę?

Iza po dwóch piwach opowiada piękne basnie.
Kocham cię jak mięso kocha sól.

Izzi: -A może to przez brokat, którego nadużyłam?

Ann: -Dzisiaj był bizon na dwa piwa. No. Iiiizzie. Jest już PO drugim piwie. Skończyły się oba piwa. Czy to oznacza, że nie ma bizona na trzecie piwo?

(Bo codziennie zakładałysmy sobie dopuszczalny piwowy limit. Codziennie też brałysmy limit pieniędzy. Dziwne, bo ilekroć pieniądze się kończyły i dochodziło do ustalonego limitu, zawsze okazało się że druga z nas ma nadprogramowe drobne w jakiejs kieszeni i starczało jeszcze na kilka specjalków jasnych pełnych! W ten sposób przez pierwsze kilka dni wakacji limit urósł do pięciu Specjalków wieczorem, i tego udało nam się trzymać aż do pamiętnej imprezy w Munchacha Barze.)

sms od Lasse&Daniel (22:19)
But of course we never drink when we take night swim;) we are home around 23 Put on your bikinis! we come in strings ;)))



Izzi: -Żes jest głupi! Po cos się kłócił z wakacyjny chłopak?!?
Ann: -No żem jest głupi!

Tej nocy Iza zgubiła kolejną parę japopnek. Nie, nie parę- zgubiła jednego japońca, drugiego ja wyrzuciłam o jedenastej rano, kiedy to biegłam po kebaba na sniadanie dla niej.
Żeby było ciekawiej- but został zgubiony na siedząco. Na disco, pod stołem.
Tej nocy został pobity rekord wypitego przez nas piwa. Izzi, przyznajemy się?

Zresztą- tej nocy padło wiele rekordów. Co prawda, pewnie ja pamiętam je lepiej, chociaż nie uczestniczyłam we wszystkich- np. nie słyszałam, jak głosno może krzyczeć siostra Daniela; mimo tego wolałabym, żeby to Izzi o nich opowiedziała.
Tak będzie zabawniej.

Tej nocy zostałam przedstawiona siostrom i kuzynkom, a te mnie chyba nie zaakceptowały.



Rano.
Ann wstaje. Leniwie się przeciąga. Cholera, gdzie jest Iza?!?!
Patrzy na zegarek. Dochodzi jedenasta.
Drzwi się otwierają z impetem.
Jest Iza, bez butów, pierscienia księżniczki i pereł.

sms do Daniel & Lasse:
I`m sure that you don`t have my shoe, but where is my jewellery?

Ann (okrzyk przerażenia): -Iz! Ty masz cos takiego w wysłanych!
HALLO VAR E DU VI E INE PA STRAND HAKET

Szybka akcja ratunkowa. Ann wskakuje w dres i pędzi po kebaba na sniadanie.

Iz pisze smsa, że prawie jestesmy na plaży. Prawie, bo leżymy i podgniwamy w łóżku.
Gadamy głupoty, opowiadamy sobie przebieg poprzedniego wieczoru.

Izzi: -Do you think that I would kiss you if I had a boyfriend?

Zbieramy plażowe wyposażenie, wskakujemy w stroje, Iza pożycza ode mnie japonki i suniemy na plażę.

Izzi: -Jesli wypiję dzisiaj piwo, to mi się pomnoży z tym wczorajszym.

Woda jest cudownie ciepła, leżymy na kołach niczym snięte morsy niesione przez fale. Na nodze mam narysowane serce- Znak Hawajów, i nie mam pojęcia skąd ono się tam wzieło.

Izzi:- Jestem prymityw. Nie zależy mi na pracy, szkole, tylko na zabawie.

A ja mam wrażenie, że cos podobnego już słyszałam wczesniej. Oczywiscie się mylę. Izzi wczesniej mówiła: -Jestem człowiek prymitywny. Jesli dzis znów zgubię japonki to znaczy że nie jestem przystosowana do noszenia butów.

Bilans obuwia wynosi -1. Bo Izzi przyjechała z moimi japonkami, po czym jednego zgubiła. (Znalazły się następnego dnia na srodku Rybackiej, zupełnie nieprzystosowane do noszenia). Kupiła następną parę i już następnego dnia wróciła z jednym.
Gdyby Ciocia pokusiła się o grzebanie po smietniku, byłaby bardzo zdziwiona widząc tam dwa różne buty, jeden brązowy, drugi błękitny.

Po kilku dniach w Jantarze barman mówi do mnie konspiracyjnym szeptem:
-Pamiętam cię sprzed roku. Też się wtedy nieźle bawiłas. Podać to co zwykle?

Jemy obiad. Wychylam się znad żuru:
-Pamiętam jak rok temu w tym samym miejscu plunęłam Wojtkowi osą z zupy. Omal mnie nie zabiła! Iza! Ty wczoraj omal nie zginęłas! Wypiłas cos około dziesięciu piw!

Izzi: -Chodzę, jakbym miała problemy z kroczem. Bilans strat obejmuje całe moje nogi od bioder po stopy. Dzis rano wracając po paru głębszych nad rańcem z Munchacha Baru skopciłam całe stopy. Wielkie bąble obejmują moje calusne poduszeczki stopowe. Boliiii! Ijołijołijołijooooł! Ambulans!

(Tu powinny być dwa obrazku: ambulans pędzący na sygnale i schemat pokaleczonej stopy Izy z zaznaczeniem: bolącego stawu-ani chybi reumatyzm, obitego kolana- cholera wie, co zrobiła, urwanego palucha i spalonej stopy.)

Ratuuunku! Zabierzcie mnie z tego wywczasu!

Anett (z szelmowskim usmiechem, cos na kształt tego kota z Alicji w Krainie Czarów): - Za późno. Wywczas rozpoczęty! Letnisko!



Izzi&Lasse złożyli sobie szczególne sluby:

p r o m i s e t h a t w e w i l l n e v er g r o w u p

I ja się pod tym podpisuję. Bo nie mam zamiaru dorastać. Nawet jesli oznacza to bycie nieodpowiedzialną do końca życia. Jesli to oznacza tańce do białego rana, malowanie paznokci fioletowym lakierem, noszenie bransoletki od j.lo.
Dla mnie tak wygląda szczęscie. Usmiech od samego rana. Roztańczona płyta przy sniadaniu. Czterogodzinne gotowanie obiadu.