::through the looking-glass

wtorek, czerwca 20, 2006

::tipo lunatico

Iza.
Iza i piwo w Pauzie.

Barman, który na ukrytym komputerze pisze do mnie maila, pociągając za sznurki w moim swetrze.
Piwo, piwo, piwo.

I Turek.
Turek dzis rano okazał się Francuzem.
Podobno szeptał mi czułe słówka całą drogę- z Floriańskiej na Długą. A ja nie zwórciłam na to uwagi.

Nieźle tańczył.
I leciało Time of my life. I Smooth criminal. A Ann tańczyła w spódnicy z koła i białych sandałkach.
Izzi, Ann, ekipa międzynarodowa i Carpe diem.
O nie, my przecież ich zgubilismy po drodze?

Polish only spoken here!

Wtorek.
Mecz w CK Browarze, jasne piwo i znów tańce.
Tańce w Kitschu!
I Grze w Kitschu, i słodka wisniówka z sokiem pomarańczowym.
Czwarta nad ranem na Floriańskiej.
Dziesiąta rano w Seforce.

Znam już absolutnie wszystkich gay`ów w Krakowie.
I Kosmit chyba też.

Sroda.
Piwo z wisniówką.
O nie!
Siedzę w domu, nie ruszam się nigdzie.
Jedenasta: Ann smacznie spi z kluczami do Seforki pod poduszką.

Czwartek.
Zupa według przeisu Izy po pracy. Koktajl truskawskowy na deser.
Piękne róże. Przepiękne! I kolacja w Trzech papryczkach w przemiłym towarzystwie.
Znów piwo. Piwo w Pauzie!
I tańce do czwartej na Wielopolu.
Czyste szaleństwo. Pomieszkam tu jeszcze miesiąc i albo umrę ze zmęczenia, albo zapiszę się na anglistykę. I cały czas ćwiczę znajomosć włoskiego.
Sniadanie? Piąta rano, pod Mickiewiczem, mleko waniliowe, serek homogenizowany i sok grapefruitowy.
Cos około stu zdjęć.

Piątek, rano.
Sms.
Karollka: Proszę się mnie spodziewać o 17:22.

Hurra!

Szybko, porządki, pranie, do książek!