::through the looking-glass

wtorek, sierpnia 29, 2006

::from home to house

Post numer 212.
Jak z mojej ulubionej kolekcji Caroliny Herrery.
(Swoją drogą, gdzie są moje okulary?)


Nowy adres- nikt nie zgadnie!

Ulica Pomorska! Pomorska!

Wspaniałe mieszkanko. Wymarzone.
90 m2, trzy pokoje, trzy metry wysokosci.
Dwa balkony. Spiżarnia.

Bez mebli i do remontu.

Pakujcie pędzle, farby, folię malarską. Zaczynamy remont.

poniedziałek, sierpnia 28, 2006

::get green

tu i teraz.
m i e ć c i e b i e w i ę c e j.

Izzi poszła po kawę.
Ja doszłam do wniosku, że uwielbiam mocno schłodzone białe wino.
Białe wino z cytryną.
I balsam pomorski z sokiem jabłkowym.
Mało oryginalnie- wisniówkę z bananowym lub pomarańczowym.

Dzis oglądamy mieszkanie. Mam nadzieję, że ostatnie.
Mieszkanie, w którym będziemy musiały zrobić remont.
Malować sciany. Cyklinować podłogi. Nie myslę nawet o łazience i kuchni.
Na szczęscie mam już doswiadczenie w tego typ remontach.





jamie lidell
what`s the use

::las vegas parano


so far.
so far away.



Czy wymarzone mieszkanie to mieszkanie zupełnie nieprzystosowane do zamieszkania?
Ja chcę remontować! Malować! Cyklinować podłogi!
Wybierać farby, tkaniny!

Iza- żeby to było możliwe!

::hola hop


Królestwo za buty!
Sliczne!

(Diesel obi slip- on black floral, w razie Niemca noszę trzydziesci szesć)








Inna sprawa:


Kraków, dn.18/08/06

ZAPROSZENIE

Serdecznie zapraszam koleżankę Izabelę M., znaną także jako I. Maciejowska, dnia dzisiejszego, o godzinie po-oglądaniu-wszystkich-mieszkań-krakowskich, na piwo, może nawet dwa (sprawa uzależniona od wysokosci dzisiejszego wpływu na konto), do miejsca, gdzie można poderwać wielu atrakcyjnych i samotnych cudzoziemców- najlepiej z krajów Bliskiego Wschodu. Szczegóły pod ogólnodostępny numerem telefonu koleżanki Kołakowskiej.
Lepiej?
Nie spodziewałam się, że będziesz usiała mieć to na pismie.
No!

niedziela, sierpnia 27, 2006

::addict

::fever calld living



Czegos tu brakuje.
Są wełniane skarpetki. Koc. Gazeta na kolanach. Film, pilot do dvd, telewizora, cyfry.
Herbata w dzbanku już wystygła.
Telefon- wyłączony.

Dres, opaska na włosach.

Brakuje pytania, na które odpowiedź brzmi - czterdziesci dwa.

::the amazing mom

Tank heaven! the crisis-
the danger is past.

Czas tylko dla mnie. Z Miss Milkie i absolutnie uzależniajacą maską do włosów Clinique`a. Z głupimi programami o Hulku Hoganie.

Z ryżem z jabłkami i cynamonem.
Herbatą w dzbanku.

Z plotkami z Karollką- a tego mi bardzo brakowało.
Z wyłączonym telefonem, zamkniętą bramą na Długiej.

Dzis nie ma mnie dla nikogo.

You don`t have to be a hero. To be a hero.
Just being there makes all the difference.

::sweets for sweet

Aaaaaaa!
Absolutnie genialny teledysk!


We know something you don`t know.

Własnie takie rzeczy chcę robić w życiu!

::there`s no other way


Czy ty ją masz?
Czy tęsknisz jak ja?
Czy wiesz, dlaczego znów czujesz się sam?
To już nie jest sen.

::you deserve a girl like me


::she's floating like a butterfly::so charming (baby girl)::She recognize the man in me::(number one inna di world)::there's something in her eyes::like a spell getting me hipnotised::ooh Lord::she give me one smile::two smile, three smile::she got me going wild::(worth more than diamonds and pearl)::so baby don't change your style (sweet honey)::oh no, no love::tease me, tease me, tease me, tease me baby::till I lose control::tease me with your love until I lose control::take all my body and me soul, oh girl::woman your love is like burning fire inna me soul:::

Szalone lata szkolne.
Rum u Adasia. Ossy, ogniska.
I nagle, dzis, podczas wspomnień.
Tease me na Mtv.
Podczas Smells like 90.
Kilka dni temu Iza wysłała mi smsa.
Ejjj, własnie doszłam do tego że urodziłysmy się w latach osiemniesiątych poprzedniego stulecia.
Czuję się strasznie, strasznie, strasznie- s t a r o !
Już teraz zapowiadam- impreza urodzinowa odbędzie się dopiero w październiku. Początek wrzesnia spędzam na planie, do połowy jestem w Warszawie.
Czy to nie jest wspaniały pomysł, żeby moje urodziny swiętować 13 października- to jest w piątek?

::mild

The Roots też ma swój Wonderland.
Adventures in Wonderland.

Mam tę płytę już od tak dawna!

Click.

Oglądałam wczoraj do późna w nocy film.
Nieustraszeni bracia Grimm.

Izzi, my jestesmy trochę jak ci Grimmi. I nie tylko dlaego, że jestesmy dwie.
Szkoda, że musiałam wyłączć w połowie.
Na Długiej jest strasznie kiedy jest się samemu. Skrzypi podłoga.

Nie mogłam uwolnić się od mysli o tym, że jestem absolutnie sama. Że nie ma żadnych sąsiadów.
Że jesli miałoby mi się stać cos złego to na pewno nie przez złych ludzi tylko przez złe moce. Bo mi się należy.

20th century fox
i wanna be your lover

Na szczęscie na dzis Jagoda pożyczyła mi Madagaskar, Zebrę z klasą, Szeregowca dolota i Piwngwiny z Madagaskaru. Filmy, przy których nie trzeba się bać.
Na półce leży My summer of love.
I poleży jeszcze trochę.

Przypomniało mi sie- wczoraj w tramwaju czytałam autobiografię Stasiuka.
My kiedys tez będziemy wspominać nasze czasy!
Już wspominamy!

Gdzie to wszystko uciekło?
Początki Dizla, Blues Forum. Kawy w Platformie po lekcjach. Andrzejki w Exie. Czy będziemy mówić: -W soboty chodziło się na targ staroci? Albo wspominać warsztat z wikliny, batkiki, witraże, malowanie z Wszą na Rynku? Te wszystkie wakacje w Jantarze?
My mamy łatwiej, chociaż też pamiętamy czasy, kiedy piwo było tańsze niż teraz.
Kiedys nosiło się tylko levisy i wranglery. Robiło się styl absolutnie ze wszstkiego. W Polsce ograniczonych możliwosci.

Kala, czytam tę książkę i myslę o tym, że chciałabym czytać ją z tobą.

sobota, sierpnia 26, 2006

::sounds from thievery hi-fi

Oglądam Pillow book.
Bardzo fajny pomysł- listy.

Zaczniemy od ulubionej piosenki, ale musicie mi pomóc.
Uwaga!

Naj naj naj piosenka?

Dla mnie- pewnie się powtarzam-

*1976 RJD2
*Un simple histoire Thievery Corporation
*I cram to understand U Mc Lyte

http://www.last.fm/user/aniiii (minus piosenki mojego brata, jeszcze z czasów Bytomlandu).

-pewnie cos mi jeszcze wpadnie do głowy.

This morning I woke up
Feelin brand new
I jumped up
Feelin my highs
and my lows
In my soul,
and my goals
Just to stop smoking
and stop drinkin
But I been thinkin
I got my reasons
Just to get (by)
just to get (by)

Kto mi pomoże?

::awkward

Marvin Gaye.
I want you.


Q-tip. Soul of Mischief.
`93 `til infinity.

Od rana muzyka.
Muzyka i film.
Zamówienia, druczki.
Słońce.



Japanese cherry.

piątek, sierpnia 25, 2006

::moonstep

Własnie odkryłam:
moim ideałem mężczyzny jest Justin Timberlake.

::talkie walkie

Say Goodbye
Sunshine
Daylight
'Cause it's just another day
You will lose it anyway
Kiss The time
That goes Away
'Cause it's just another day
You will lose it anyway
You
You lust
In Space
In Time
'Cause it's just another day
You will lose it anyway


don`t judge me
you could be me in another life

środa, sierpnia 23, 2006

::lunatico




Niespodzianka o tytule- masz! babo placek! Z niespodziankowej imprezy w hollywoodzkim stylu.

Dzisiaj będą trzy mieszkania w ciągu jednego wieczoru. Wydaje mi się że podczas tych poszukiwań zgubiłam około 5 kilo. Uff!

::post blue

http://www.krakow.gumtree.pl/krakow/76/5634576.html
Jeeeest!

::lullaby

Wanna hold you but my hands are tied.

Dziękuję za maila.
O burzach, które nie będą straszne- będą do przesady fajne.

O poddaszu, które tylko czeka na moje gadżety i płyty.

Do-wszystkiego-powoli.


Jest druga a ja nadal siedzę w żółtym szlafroku.
Cały czas myslę.

::play with me

http://www.nnk.art.pl/dres/#

Najedź na pilota Pirxa aby zabić mózg dresa.

Idealne do ostatniego z mieszkań.


http://www.nnk.art.pl/zuemisie/#

http://www.nnk.art.pl/kalafiorg/

Niezmiennie jest mi przyjemnie, gdy swiat sobie radzi beze mnie.

Na szczęscie dzis leje jak z cebra.
Mogę smażyć kabaczki, czytać, mysleć i być. Posnuć się po mieszkaniu w szlafroku.
Gdyby nie padało, siedziałabym u Pana Mistasza w Kornatce od wczesnego ranka.
Jednak pada. Włączę sobie Wyspę. Setny chyba raz.



::mamy po 20 lat















































































::lampa i iskra boża


http://twozywo.art.pl/naklejka/akjelkan/lp.tra.owyzowt.html

Twozywo odkryłam w 1999 roku, mniej więcej wtedy, kiedy przeczytałam pierwszy Ha!art.
Tyle to już lat minęło?

Do takich wniosków doszłam wczoraj.
Kiedy włączyłam płytę Thievery Corporation. Kiedy policzyłam, że zachwycam się nimi już od 7 lat!
I od siedmiu lat nie udało mi się zebrać wszystkich ich płyt?
Wiem, ze poukładam je sobie kiedys chronologicznie. Jedna na drugiej.

A obok powieszę najprawdziwszy, oryginalny sitodruk Twozywa.

Czajka, 1997

wtorek, sierpnia 22, 2006

::signs

Wczoraj był paskudny dzień.
W nocy ledwo spałam.

Obudziłam się dziesięć po siódmej- kiedy powinnam już czytać spokojnie książkę w tramwaju.
Spóźniłam się do pracy godzinę.

Później z niezapowiedzianą wizytą wpadła regionalna. A ja byłam z góry na dół wysmarowana najnowszym- zachwycającym- makijażem Chanel.

-To ty tutaj dzisiaj rządzisz, Aneta?
-Yhym.

Chyba z tej okazji Seforka postanowiła mi zrobić niespodziankę.

-Wiesz już, że jedziesz do Warszawy? Przygotowywać otwarcie Galerii Krakowskiej?
-Nic mi o tym jeszcze nie wiadomo. A na ile?
-Na tydzień.
-Super! Co będę robić?

Oj, strasznie się ucieszyłam! Siedziba, hotele, rewelacja!
Wieczorne imprezy z Serguszem. Sklepy, spacery, znów nowi ludzie.
I nagle cos mnie tknęło.

-A kiedy mam jechać?
-Jedenastego.
-Jedenastego wrzesnia?

Swietnie. A miałam zupełnie inne plany na dzień moich dwudzestych drugich urodzin.
Chciałam swiętować moje dwie dwójki w gronie przyjaciół i rodziny.
Ale jak tu odmówić pracy w siedzibie?

Dowiedziałam się też, że będę otwierac nową Seforkę nie tylko w Warszawie.
Że przeniosą mnie do Krakowskiej, gdzie będzie calusieńka nowa ekipa.
W ten oto sposób zostałam Ambasadorem.
Wsciekałam się całe popołudnie.

Później było już tylko gorzej.

Nie dotarłam na Kazimierz na spotkanie z drugim reżyserem. Musiałam biec oglądać mieszkania.
Czy kiedys wspominałam że oglądanie mieszkań zostanie moim hobby?
Myliłam się. Oj, jak bardzo się myliłam!

Pierwsze mieszkanie- blisko miasteczka AGH.
Jakos bysmy to przełknęły. Chociaż ambasadorem budynku obok był jakis Królik, Zając czy inny Zwierz.

Tylko do tego mieszkania się nie wchodziło po schodach.
Tam się schodziło.
Za scianą mieszkali własciciele. Z małym dzieckiem.
Mieszkanie kosztowało 1100 zł + opłaty i miesciło się w piwnicy.
To strasznie drogo, nawet jak na Kraków. Za mieszkanie cuchnące stęchlizną- w piwnicy koło miasteczka akademickiego.

Pędem pognałysmy na przystanek autobusowy. 25 minut, jedziemy na drugą stronę Wisły.
Iza widziała zdjęcia mieszkania numer dwa w internecie. Ja nie widziałam, ale uwierzyłam jej na słowo, że to jest nasze wymarzone lokum.
Z takim nastawieniem dojechałysmy czterdziesci pięć minut za wczesnie.
Nie było mi dane obejrzeć tamtego mieszkania.
Bo włascicielka zapomniała powiadomić nas, że zdążyła je już wynająć.
Zapomniała też odebrać telefon.

Chciałam więc publicznie podziekować tamtej pani za smsa, którego wysłała nam godzinę później. I za to, że zmarzłam jak cholera w letnich ciuchach. Za stracone całe popołudnie i za wydane ostatnie pięć złotych.

Tak wsciekłe dawno nie byłysmy!

To oczywiscie jeszcze nie wszystko.
Po powrocie do domu napisałam zjadliwego posta. Skierowanego do ludzi, którzy wynajmują mieszkania.

Chyba lepiej napisać, że mieszkanie to przerobiona piwnica, niż tracić czas swój i innych ludzi?
Lepiej zaznaczyć, że mieszkanie jest KOMPLETNIE umeblowane, bo wtedy ja się tam umawiać nie będę.
Wspomnieć, że Babcia mieszka piętro niżej? Albo wlasciciel z dzieckiem za scianą?
Że okolica to mekka dresiarstwa?
Albo że najbliższy monopolowy- hm, jest, ale gdzies bardzo, bardzo daleko?

Szanujmy czas swój i innych.

Obejrzę jeszcze kilka mieszkań- i napiszę poradnik Jak znaleźć wymarzone mieszkanie, nie popadając przy tym w nerwicę.

Nie mogę odżałować Klinów. To po pierwsze.
Po drugie- obawiam się, ze następnemu włascicielowi zrobię jakąs krzywdę. Albo chociaż powiem cos głupiego. Bo kazde z tych mieszkań ma jakis poważny mankament. A już przez telefon wypytujemy o wszystko, zupełnie wszystko. Czy nie można mimochodem wspomnieć, że to jest piwnica?

Wczoraj dotarłam do połowy posta pod tytułem Do wynajmjących mieszkania.
Padł mi komputer. Oczywiscie nie zapisałam tekstu w drafts. A szkoda, bo tamten tekst miał szanse na Pulitzera. Gdybym jeszcze miała zdjęcia tych wszystkich mieszkań! Ewidentnie, najlepszy reportaż roku.

Nie chcę nic słyszeć o pechu.

Chciałabym za to móc napisać, że się wyspalam.
Nie wyspałam się. Nie mogłam zasnąć drugą noc z rzędu.

Lało jak z cebra.

niedziela, sierpnia 20, 2006

::store locator

To ja nic nie napisałam akcji Grzegorz?
Brałam udział w szerokozakrojonych poszukiwaniach Grzegorza.

Bo byłam jedyną osobą, z którą się kontaktował.

Pewnego dnia Grzegorz wziął urlop na żądanie.
Zadzwonił do mnie z Warszawy. Że jedzie do Wrocławia i bierze fałszywe L4.

Od tego czasu minął prawie miesiąc. A w pracy nikt go nie widział. Byłam jedyną osobą, z którą się skontaktował. A później wyłączył telefon.

Wszyscy byli wsciekli. Agata się zamartwiała. Rodzice Grzegorza jeszcze bardziej. A on umówił się ze mną w Pergaminie i powiedział beztrosko, że się zakochał. W architekcie z Wrocławia. Że zapomniał złożyć wypowiedzenie, że się przeprowadza. Że przez tydzień nie wychodził z łóżka.

Jest bardzo szczęsliwy. Naprawdę, zniknął w wyjątkowym stylu. Czegos takiego, jak żyję, nie widziałam.

Dwa dni temu spotkałam go przypadkiem na Floriańskiej. Proszę się więc nie martwić o Grzegorza.

::handy

Jesli kiedykolwiek założę rodzinę, chciałabym, żeby choć trochę była podobna do Griswoldów. Uwielbiam ich.
Europejskie wakacje.

-Iz, czy on dostał Oscara za tę rolę?
-Nie wiem, ale należała się również scenarzyscie.
-I choreografowi.

Najlepsza scena tańca w historii kina.
Tata Griswold w Bawarii.

::sample


W kwestii wymarzonych prezentów urodzinowych- Sample.
www.phaidon.com
Phaidon Press- chyba zacznę kolekcjonować ich wydawnictwa.

Telefon w niedzielny poranek- Halo, przeczytałas scenariusz?
A ja leżę w dresie przed kanapą. Ej, to miał być leniwy weekend!

-Kończę na planie W11, widzimy się w Bunkrze wieczorem?

Podłączam bielutkiego iPoda.
Jesli zdecyduję się na Orfeusza i Eurydykę w wersji współczesnej, następną historię wymyslę sobie sama.
Najpierw będzie Czuły barbarzyńca. Zbieram na prawa autorskie. Pożyczam ksiażkę reżyserom, teraz czyta ją Grzesiek. Chociaż- chyba ta historia bardziej pasuje do Marka.
Później namówię Szymanka, żeby napisał mi scenariusz do biografii o Dalidzie. Gigi l`amoroso. Mam straszną ochotę nakręcić o niej film.


WSZYSTKO
Wszystko-
słowo bezczelne i nadęte pychą.
Powinno być pisane w cudzysłowie.
Udaje, że niczego nie pomija,
że skupia, obejmuje, zawiera i ma.
A tymczasem jest tylko
strzępkiem zawieruchy.



SPIS
Sporządziłąm spis pytań,
na które nie doczekam się już odpowiedzi,
bo albo za wczesnie na nie,
albo nie zdołam ich pojąć.

Spis pytań jest długi,
porusza sprawy wazne i mniej ważne,
a że nie chcę was nudzić,
wyjawię tylko niektóre:

Co było rzeczywiste,
a co się ledwo zdawało
na tej widowni
gwiezdnej i podgwiezdnej,
gdzie oprócz wejsciówki
obowiązuje wyjsciówka;

Co z całym swiatem żywym,
którego nie zdążę z innym porównać;

O czym będą pisały
nazajutrz gazety;

Kiedy ustaną wojny
i co je zastąpi;

Na czyim teraz palcu
serdeczny pierscionek
skradziony mi- zgubiony;

Gdzie miejsce dobrej woli,
która potrafi być i nie być
równoczesnie;

Co z dziesątkami ludzi-
czy mysmy najbardziej się znali;

Co próbowała mi powiedzieć M.,
kiedy już mówić nie mogła;

Dlaczego rzeczy złe
brałam za dobre
i czego mi potrzeba,
żeby się więcej nie mylić?

Pewne pytania
notowałam chwilę przed zasnięciem.
Po przebudzeniu
już ich nie mogłam odczytać.




BAL
(...)
Nie wiem jak komu-
mnie to zupełnie wystarcza
do szczęscia i do nieszczęscia:

niepozorny zascianek,
gdzie gwiazdy mówią dobranoc
i mrugają w jego stronę
nieznacząco.


JACYS LUDZIE
(...)
Cos jeszcze się wydarzy, tylko gdzie i co.
Ktos wyjdze im naprzeciw, tylko kiedy, kto,
w ilu postaciach i w jakich zamiarach.
Jesi będzie miał wybór,
może nie zechce być wrogiem
i pozostawi ich przy jakims życiu.

::live!

Zgadnijcie, od kogo kartka?

I wanna be down.
With you.

Brandy, Queen i Mc Lyte.
Bardzo stara piosenka.
Iz ży na kanapie i robi mi psychotesty.

Dowiedziałam się więc, że jestem obsesyjnie zazdrosna.

-Anett, wydaje mi się, że to jest prawda.

(W torebce schowałam przenosną pamięć ze scenariuszem Marka. Podepnę ją do komputera, zaczytam i podejmę decyzję. Powiem tylko w tajemnicy, że scenariusz o Orfeuszu i Eurydyce podoba mi się bardziej niż wiejska historia. Może dlatego, że wolę historie współczesne. Z motorami.
To jak? Zgodzić się? Dziewięć dni zdjęciowych, high definition, polska jesień pod koniec sierpnia?
Czas do namysłu- do poniedziałku.)

Czekamy na Europejskie wakacje. A później nad Wisłę na rowerze.
Leniwa niedziela.


Izzzie: -Ja widzę czterdziestu mężczyzn w garniturach tańczących z potworem to zastanawiam się, kto na to wszystko wpadł?
Ann: - Reżyser. A później skonsultował to z producentem i Willem Smithem.



sobota, sierpnia 19, 2006

::clay mate



Pierscionek.
Luxury is inseparable from simplicity.
Gabrielle Chanel
Tak, to jest pierscień od Chanel.
Hm?

::must-have-it


Robbie Williams rapuje- w old school`owym dresiku- w najnowszym teledysku.
Date my Mom.

Przypomniał mi się cudowny wynalazek lat 90tych.
Adidasy.
Ale nie takie zwykłe adidasy.
Z podswietlanymi podeszwami. Człap, człap. Idziesz a pod nogami migają ci neonowe swiatełka. Muszę je mieć.

Podobnie jak te piękne bransoletki ze skóry i srebra Hermesa.

I sliczną brązową sukienkę z perełkami, która leży pod ladą w Max Marze. I czeka na wypłatę. Na moje urodziny.
Bo brązowa sukienka pasuje do brązowego płaszczyka, a we wrzesniu już będę mogła w nim chodzić. I do cieni Nymphea, które okazały się być tymi jedynymi. I zastąpiły mi dziesiątki kolorów, które zamknęłam na kluczyk w kuferku.
I do Bois Des Îles. Ale to w przyszłosci. Najpierw muszę się zestarzeć.

I do brązowego Xelibri, którego nigdzie nie chcą mi naprawić.

Tymczasem sukienka leży pod ladą a ja siedzę w szarym dresie i koszulce z napisem Award for love. Oglądam so 80`s na VH1 i zastanawiam się, czy to nie jest najwyższy czas, żeby ruszyć się z kanapy. Gdyby nie te hektary, które przeszłysmy dzis w poszukiwaniu przytulnego gniazdka- to byłby prawdziwy dzień lenia!
Na szczęscie czekają nas jeszcze tańce. I iluminacja w Krzysztoforach.

Pół dnia oglądałam z Izzi, co można zrobić z rozsypującym się ogórem.
I przypomniało mi się, że zostało nam raptem kilka miesięcy, żeby zacząć spełniać marzenie Izzi i moje.
Za rok pod domek w Jantarze podjedziemy pięknym ogórem z zatkniętą za maszt flagą piracką.
(Tegoroczne zdjęcia będą dopiero na początku roku akademickiego!)

Historyjka z wywczasu.
Wymysliłysmy- podróż z Jantara na Piaski (bo w Jantarze narozrabiałysmy, trzeba było się ewakuować w mysl zasady- akcja-ewakuacja).
Podróż? Przeprawa!
Z ogromnymi plecakami. Z krabami. Ja z ogromnym latawcem gay friendly.

Nie wyobrażam sobie, jak mogłabym wejsć z tym wszystkim do PKSu.

Izzi: -Jedzie ogóóór! Łaaap ogóóóra!

(Stoimy na srodku drogi wylotowej, kierunek: Krynica Morska. Smierdzimy niemiłosiernie. Trzydziesci stopni, praży słońce, zero wiatru.)

Ogór się zatrzymuje. W srodku trzech dorosłych (i rosłych) mężczyzn i trzynastoletni chłopak. Wsiadamy?
Oczywiscie, że wsiadamy!

Już w srodku pytamy się, gdzie jadą. Nie wiedzą. Po chwili ustalamy, że podrzucą nas do Krynicy, bo w zasadzie jadą bez celu. Lekko przerażone piszemy Oli smsa: -Powinnysmy odezwać się za godzinę, jakbysmy zaginęły- szukaj ogóra na gdańskich rejestracjach, trzech mężczyzn, sajonara! Przygoda!

Jedziemy z otwartymi drzwiami. Umieramy ze smiechu. Radio gra zdecydowanie za głosno.
Nie wiedziałam, że w bagażniku na plecaku może być tak wygodnie.

Mężczyzna z prawej prawie traci rękę, gdy zatrzaskują się drzwi. Po chwili sytuacja powtarza się z nogą. Ten z lewej krztusi się ze smiechu. Jestesmy naprawdę nienormalnym zestawem- my i oni. Iza w czapce Księżniczki, ja przebrana za żołnierza. Przez moment zastanawiam się, czy mam jeszcze cos wspólnego z Anetą, którą byłam rok temu?

Nie mam.

Wjeżdżamy do Krynicy z prędkoscią 5 km/h. Za nami tworzy się ogromny korek. Brakuje otwieranego dachu, bo prawie tańczymy. Do drzwi wolę się nie zbliżać, dalej są otwarte.

-Przepraszam, gdzie znajdę dziką kaczkę?

-Chłoooopaki! Jestesmy w górach! Tylko gdzie te góry?

(Izz, ten z prawej to chyba idealny kandydat na męża. Dwa crossy w garazu, poczucie humoru jak z Monty Pythona, jeszcze chciał w nas chipsiki wsypać!)

Wsciekli kierowcy wymijają nas, trąbiąc.

-Brakuje nam tylko pirackiej flagi!

Gdybym wiedziała, jakie konsekwencje pociagnie z sobą ta luźna uwaga!
Chyba powinnam nauczyć się trzymać dziób na kłódkę!

-Mam osiem piędziesiąt drobnych. Jak będzie kosztowała więcej to nie kupuję.

Po chwili stoimy na chodniku przy straganie z muszelkami i bursztynami.
Jest! Największa dostępna flaga trzepocze, przyklejona do ogóra tasmą klejącą.

-Kosztowała dziewięć złotych. Pani powiedziała -Bierz pan i idź w cholerę! No to wziąłem.

Jedziemy dalej w swietnych humorach. Do czasu.
Zatrzymuje nas straż graniczna.

Izzz. Jestes w stanie napisać, o co chodziło?

Na Piaski docieramy kolejnym stopem. Z parą nauczycieli.





Za oknami słychać swierszcze.
Tańce u zakonnic.

Spotykamy się Pod Elefantem.

::when we dance

Kolejne mieszkanie.
Zdecyowanie najgorsze ze wszystkich. I najdroższe (!).

Jakies hektary z Kleparza.
W bloku z Babcią własciciela piętro niżej. Z włascicielem- mordercą. Z najbrzydszymi pokojami, z dywanami, z kredensami. Fuj! Za takie pieniadze? W życiu!

Dalej jestesmy w punkcie wyjscia. Kliny Zacisze!

Wczoraj- pół nocy w Bunkrze Sztuki.
Bunkier to powoli mój drugi dom.
W bunkrze można siedzieć jak pada, pić ciemne piwo z sokiem różanym i oglądać wizualizacje z Kolekcji Bunkra.
Można też siedzieć z Nat i towarzystwem od reklamy. Czekać godzinę na kelnerkę. Popłakać się ze smiechu.

Tęsknię, Fitzzie.
Przypomina mi się teledysk do Kiedy nie ma miłosci.
Sadowska z czerwoną nitką.

piątek, sierpnia 18, 2006

::holdin` on

A kieeedy nie maaaa mieeeeszkaaaania to cooo daaalej?
Co dalej?

Iz, ile mieszkań odpadło w ciągu ostatnich trzech dni?
Ja chcę Kliny Zacisze!

Jedno- z łóżkiem w kuchni.
Kolejne- zabudowane meblosciankami od podłogi aż po sufit.
Inne- nieumeblowane, brałybysmy od zaraz- sprzątnięto nam sprzed nosa.

To przestaje być smieszne.

Gdyby ktos się zdecydował na trzeciego- pisać, pisać, błaaaagam!

środa, sierpnia 16, 2006

::one of this mornings

Dopiero później przyszło zrozumienie:
nie wszystkie złe przygody
mieszczą się w regułach swiata
i nawet gdyby chciały
nie mogą się zdarzyć.


Do mnie dotarło- pan Aleksander to bohater Szyborskiej.
Pan Aleksander to również mój bohater.
Cudowny, ciepły człowiek.
Ma swoje kury, krowę, sam robi masło, miód i wędliny.
Opiekuje się kuzynką.

W kuchni pachnie pysznym miodem wielokwiatowym z przewagą lipy.
W koszyczku leżą prawdziwe papierówki.

Wrócę do Kornatki z prawdziwą przyjemnoscią.



Eat light. Get active.
Don`t smoke. See your doctor.
And live.
Everyday choiices can help save your life.

::wishing on a star

Mówią,
że pierwsza miłość najważniejsza.
To bardzo romantyczny,
ale nie mój przypadek.

Coś między nami było i nie było, działo się i podziało.

Nie drżą mi ręce,
kiedy natrafiam na drobne pamiątki
i zwitek listów przewiązanych sznurkiem
- żeby chociaż wstążeczką.

Nasze jedyne spotkanie po latach
to rozmowa dwóch krzeseł
przy zimnym stoliku.

Inne miłości
głęboko do tej pory oddychają we mnie.
Tej brak tchu, żeby westchnąć.

A jednak właśnie taka, jaka jest,
potrafi, czego tamte nie potrafią jeszcze:
niepamiętana,
nie śniąca się nawet,
oswaja mnie ze śmiercią.


wtorek, sierpnia 15, 2006

::chwila

Jak okiem sięgnąć, panuje tu chwila.
Jedna z tych ziemskich chwil
proszonych, żeby trwały.

Obudziłam się po drugiej stronie Wisły. I bez stanika.
Ale po kolei.

Wstałam o szóstej. Wybiegłam z domu jak zwykle spóźniona.
Z książką w torebce. Chwila Szymborskiej.

Tramwaj odjeżdza z Basztowej. Jak codziennie.
Jadę jeden przystanek, dwa, trzy, pięć.

Ann się budzi.
Jestem po drugiej stronie Wisły.
Jest siódma dwadziescia.

Spóźniam się do pracy pół godziny.

Plaza, dziesięć po dziesiątej.

-Dzień dobry. Będzie pani mierzyć?
-Nie, dziękuję. (A w myslach: -Poproszę na miejscu.)

Nigdy więcej Szymborskiej przed snem i zaraz po przebudzeniu.

Jednostronna znajomosć między mną a wami
rozwija się nienajgorzej.

Nie brakłoby tematów, bo łączy nas wiele.
Ta sama gwiazda trzyma nas w zasięgu.
Rzucamy cienie na tych samych prawach.
Próbujemy cos wiedzieć, każde na swój sposób,
a to, czego nie wiemy, to tez podobieństwo.

Dwa dni po tamtym zdarzeniu okaało się, że czternastka już nie jeździ. A dokładniej- z Basztowej bez zmian, spod Biprostalu natomiast już nie.
Pierwszego dnia tych zmian oczywiscie nie spię na Długiej. Więc znów się spóźniam.

Starowislna wyłączona z ruchu drogowego.
Aż kusi, by w drodze powrotnej robić sobie przystanek na lody. Bo i tak muszę się przesiadać na Dietla.

Zbyt rzadko mnie to dziwi, a powinno.
Budzę się zwykle w roli spóźnionego swiadka,
kiedy cud już odbyty,
dzień ustanowiony
i zarannosć mistrzowsko zmieniona w porannosć.

Iza: - Postanowiłam przyłączyć się do twojego trwania w abstynencji. Dlatego kupiłam wino.

Mogła mi nie być dana
pamięć dobrych chwil.

Mogła mi być odjęta
skłonnosć do porównań.

Mogłam być sobą- ale bez zdziwienia,
a to by oznaczało,
że kims całkiem innym.

Później goniłam po całej Plazie za panem z Solid Security.
Bo zapomniałam odebrać najwazniejszego, różowego druczka.



::thanks heaven!

fimova a televizni fakulta akademie muzickich umeni v praze

Dotknąć marzenia.

Thoughts and pleasures. Krzysztof Zieliński.

Mimoza. Szampan i sok pomarańczowy w proporcjach 2:1.




::milky way

-Jestesmy już po slubie i nikt nie ma do nas pretensji!
-Udało ci się!
Selena

poniedziałek, sierpnia 14, 2006

::way to fall

Szukaj mnie, cierpliwie dzień po dniu.

Nareszcie w domu. W moim pokoju.
Ostatnie dni na Długiej.
Nie wyobrażam sobie wyprowadzki. Te wszystkie rzeczy! Wszystkie karteczki, mazidła, pachnidła! Które to już mieszkanie w przeciągu ostatniego roku? Która to przeprowadzka?

Duszek obudził mnie szampanem.

Oglądalismy cudowy film. Może ktos zgadnie, jaki. Kala na pewno zgadnie! Bo też uwielbia ten film!
(Iz, dlatego spóźnilismy się 5 godzin do domu!)

-Wyciągnąć coca colę ze studni! Zaczynamy imprezę!

-Ma horyzony, holzwagena, nawet motor MZtkę ma!

Izzi przywiozła mi z Krynicy wodę mineralną Zuber. A ja powinnam opowiedzieć cos o panu Aleksandrze z Kornatki. O swieżych wiejskich jabłkach, pysznym miodzie, o życiu, którego naprawdę mu zazdroszczę.
O moich ostatnich przygodach z komunikacją miejską. I o propozycji, która padła w Bunkrze Sztuki.

-Ann, czy ty się zajmowałas teatrem?

Nigdy się nie zajmowałam teatrem. Zdjęcia w Kornatce kończę 5go, postrrodukcja do 15go, później muszę przebookować bilet. 20 wrzesnia zaczynam kolejne zdjęcia. A później teatr. Ogromna, ogromna produkcja. Czegos takiego jeszcze nie było. Ani w Krakowie, ani w Polsce.

Wyjadę. Obiecuję. Tylko nie teraz, kiedy to się tak fantastycznie kręci. Kręci- dobre słowo.

Podpisałam nową umowę o pracę. Z dniem 1 wrzesnia.



środa, sierpnia 09, 2006

::battle of bongo hill

Północ.
A ja troszeczkę tęsknię za dniami, kiedy kładłam się do łóżka o dwudziestej drugiej. Bo lubię się wysypiać.

Kala, ty mi cholero nie zarzucaj, że jestem pracoholikiem. Ja i pracoholizm?
No, może cos w tym jest. Ostatnio w Pauzie byłam, hm, wczoraj, ale to w sprawach służbowych. Z przystojnym operatorem z Pragi.
Ale przyznaję się, że po ostatnich przejsciach jestem na diecie bezalkoholowej. Już drugi dzień!

Przyznaję też, że spędziłam z Grzesiem bite szesć godzin przy komputerze wybierając aktorów. Mam nadzieję, że wybralismy dobrze. Bo uparłam się na Marcina Szaforza.

Z niespodzianek:
mamy jeden dzień zdjęciowy więcej. Dodatkowe koszty- na czyjej głowie?
I nie da się ustalić własciciela domku, w którym koniecznie muszą być zdjęcia.
I nie mam pojęcia, jak zmalwersować troszkę szkolnych pieniędzy. Bo trochę zmalwersować muszę. Fałszywe umowy, dodatkowe koszta, byleby było nieco gotówki poza fakturami i przelewami.
Nawalił nam asystent operatora.
Kamera jest, owszem, ale nie nadaje się do zdjęć z ręki.
Co to do cholery jest "pełny MDek"? I z czego składa się "pełny komplet filtrów"?
Kalendarzówka jest cała do przerobienia, bo pan Villquist i pani Krauzowa zakwestionowali dwie sceny. Grzesiek siedzi nad scenariuszem, a klnę pod nosem.
Rafał wraca z planu (a kręcili w kosciołach na Kazimierzu) i swietnie się bawi.
Czas przygotowywać przeprowadzkę.
Pakować książki, toboły, mazidła i pachnidła.
Kraby, misie, don Niedźwiedzia.




Lidka i Pani w Czapce z daszkiem, Seforka, późnym popołudniem:
-Poproszę puder Siemensa.
-Siemensa?
-Ziiiiiimens. Taka firma, nie wie pani? (Opryskliwie.)
-Z tego co się orientuję, Siemens nie robi pudrów, tylko sprzęt elektroniczny.
-Czy wyglądam na idiotkę? Od lat używam pudru Siemensa! Czwórki! Nawet go mam przy sobie!
(Grzebie w torebce.)
-Oooo! Jest!!

Max Factor- Seamless.
Czwórka.

::tittle

Informuję, że świadectwa chrztu do ślubu nie można zamawiać droga pocztową lub internetową. Trzeba po świadectwo zgłosić się z dowodem osobistym.

Kościelnym jest p. Paweł Kowalczyk z Kornatki.
Organisty brak. (Parafia poszukuje organisty)
Funkcje grabarza pełni P. Kazimierz Malarczyk z Brzezowej.

Parafia Bożego Miłosierdzia.

Kornatka. Kręcimy w Kornatce.
26-30 VIII 2006

::expenses

Powoli opanowuję sytuację. Powoli.
Jest auto! Lsniący nowoscią Land Cruiser! Z kierowcą i "kilkoma dodatkami"! (A myslałam, że będzie trudniej!)

Po wielu bojach znalazła się kamera. Z Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych.

Jeszcze tylko catering. Transport.
Zamówić oswietlaczy, noclegi, zrobić kalendarzówkę, teczki, wyspać się przed planem.
(A będzie ten przystojny operator z Pragi!)

Jeszcze tylko dwa tygodnie, i w końcu będę mogła napisać cos o urodzinowej niespodziance Kali.
Było cudownie.

wtorek, sierpnia 08, 2006

::moulin rouge

afu#2
(7-08-2006 14:27)
luzno
afu#2
0:21:29
przepraszam cie ze tak szybko ucieklem
afu#2
0:21:47
ale no coz nie mialem z kim tam pogadac za bardzo
afu#2
0:21:57
jestes swietna przyjaciolka
afu#2
0:22:03
jestem z ciebie dumny
afu#2
0:22:09
hehehe
afu#2
0:22:19
mam nadzieje tak szczerze ze bedziemy znac sie cale zycie
afu#2
0:23:01
swiat bez ciebie to nie to samo pani aniii ann kolkowska
afu#2
0:23:19
no to paaaaaaaaaaa

poniedziałek, sierpnia 07, 2006

::that`s the way love goes













Domek numer jeden, domek numer dwa.
Wczoraj zapadła decyzja. A ja się oczywiscie nie zgadzam.
Który domek będzie lepszy dla naszej historii?
I czy zdążymy jeszcze pojechać na ostatnią dokumentację?

sms: Ze wszystkich możliwych dróg należy wybrać najtrudniejszą. Dlatego zdecydowałem się na domek na wzgórzu. Wiem, że bedziesz wsciekła, ale teraz wszyscy ci, którzy byli za tym domkiem muszą pokazać, że to była dobra decyzja i dać z siebie wszystko.


Powodzenia, dziewczyny z pionu scenografii.
Za karę obcięłam im koszty.

::cherry


STO LAT! STO LAT!
Moja Druga Ja ma urodziny.
Spełnienia marzeń, Kala.
Tych marzeń, o których wiedzą tylko nabliższe ci osoby.
I tych, o których nikt nie wie.
Z niebieskiej strony marzeń.
Kochaj!

niedziela, sierpnia 06, 2006

::told you so

http://www.thieverycorporation.com/video.htm

Uaaaa!


Dostałam płytę.
Dawno nikt mi nie podarował niczego do słuchania. Tym bardziej mnie zdziwiła okładka.
Maria Sadowska. Tibute to Komeda.
Swietna! Niespodziewanie swietna!
I filmowa.


Rzucam film. Czas na piwo! Pauza!
Iza w nowym bolerku czeka na schodach.

::zapamiętaj


::a kiedy nie ma miłosci
::co dalej
::co dalej
::tak mało mi zostaje::prawie nic


Pierwsza. Pusty dom.
Miodowy balsam. Morele w koszyku.

A ja nie mogę spać.
Sama na Długiej.

::pokolorowana neonami miasta.

Wiem, co będzie dalej.
Wypiszę druczek na stronie www.panavision.pl. W poniedziałek wyslę fax z potwierdzeniem zamówienia. Spędzę jeszcze kilkanascie godzin przed komputerem. I kolejne kilkanascie na oglądaniu Żywota Mateusza z moim reżyserem, Grzeskiem. Później poszukam konia i weterynarza, bo konia trzeba będzie uspić. Tylko na chwilę oczywiście. Zadzwonię do make-up-girl (choć przez moment myslałam, że sama dam radę, i bardzo tego chciałam), zadzwonię do script-girl, załatwię jakiegoś kierowcę. W międzyczasie będę krzyczeć na resztę ekipy. Domek numer 1 czy domek numer 2? Dla mnie to najwyższy czas, żeby podjąć ostateczną decyzję.

A jeszcze dalej?
Będę sama. Czy to nie jest najlepszy pomysł?
Rok bez chłopaka.

Zrobię ten film. A później następny.
Upiekę ciasto marchwiowe na kolaudację. Bo obiecałam.
W końcu się wyspię.
Napiszę pewien bardzo długi list, do którego zbieram się od miesiąca.

Posprzątam kieliszki po winie. Bo dalej stoją na stole. I dzbanek z zieloną herbatą po sniadaniu.
Przytulę się do kraba. Zasnę. Zasnę?

::cudzych złudzeń nie ocalę
::więc co dalej?


Pojadę do Lizbony.
Do Mexyku, bo to moja najnowsza fascynacja.

Nie ocalę cudzych marzeń.
Mam swoje.

::więc co dalej?

czwartek, sierpnia 03, 2006

::walk with your ego

sms: If u one day convince me u have changed, improved, then i`ll be happy to have contact with u. But no word about what`s been or done, neither about Lasse. Itsup2u.

Ktos się domysla, kto jest nadawcą?
Bo stawiam Specjalka!

Zaskoczenie. Mało powiedziane.

::mind made up

Krótkie pytanie. Krótka odpowiedź.

Na chwilę obecną potrzebujemy kwoty 10 000 zł aby domknąć budżet.
Pozdrawiam, Aneta Kołkowska.

A może ktos z was ma?

::get involved

Trzeci dzień pracy i pierwszy dzień urlopu.
Nie zrobiłam dzis kompletnie nic.

Umowy leżą nieskończone. Telefony się urywają. PISF dopiero dzis dostał wniosek.
Ale jest już skierowanie filmu do produkcji! Jest!

Jest też niespodzianka w skrzynce mailowej.
Ile pieniędzy potrzebujecie? Konkretnie?



Tak naprawdę to mam za sobą bardzo miły dzień.
Deszcz w moim talerzu z łososiem z grilla. Przepyszny deser w Camera Cafe. I nieme filmy Chaplina na ekranie.
Piętnascie minut w korku w drodze na rozmowę o pracę. I poganianie najspokojniejszego taksówkarza swiata.

Trudno zmienić Seforkę na cos innego.
Naprawdę trudno. Zwłaszcza, że na stoliczku nocnym leży zapakowany Secret de vie i kusi. Na stopy?

Moje nowe hobby- rozmowy o pracę.
Będę chodzić conajmniej raz w miesiącu.

Chociaż ta była niepowtarzalna. Bo kto odbiera telefon w sprawie pracy nad morzem, kompletnie nic nie słysząc, ze Specjalkiem w ręce?
Co więcej, kto idze na tę rozmowę zupełnie nie wiedząc, co to za firma?

Ann i garnitury?
Ann zastępcą kierownika?

środa, sierpnia 02, 2006

::cry me a river

Na Długiej wszyscy oglądają Extremalne metamorfozy.
Wszyscy, tylko nie ja.

Całe popołudnie siedzę przed komputerem. Dzwonię, krzyczę, zbieram pieniądze. Mam już kosztorys. Mam większosć umów. Mam Kingę Preis!

I tak teraz myslę- to chyba naprawdę to, co chcę robić w życiu.
Film. Jeden za drugim.

wtorek, sierpnia 01, 2006

::tv

izzi
17:03:18
ja nawyżej przyniosę frytki z pracy

izzi
17:05:21
ej bo ja poszukałam tych słów z ABBY
i tam jest I've been cheated BY You
a nie ON You
co zmienia postać rzeczy

izzi
17:07:14
http://samozdrowie.interia.pl/kobiece/abc_kobiecosci/news?inf=100065741
ale idealny moment, aby zdecydować się na dziecko, to okres między 18 a 25 rokiem życia.

::kosztorys

kadm
(31-07-2006 22:18)
wymiatasz, jak zwykle
pisz go przez pare lat i wydaj ksiazke, bedzie jak las vegas parano
pasuje?
aniii
(31-07-2006 22:24)
hehe
no wiesz
nie mamy eteru
(jeszcze)
kadm
(31-07-2006 22:24)
a meskaline?

::hard-working

izzi
15:43:16
żeś jest?
aniii
15:55:36
zem nadlazl :=]
izzi
15:56:02
i jak rozmów?
aniii
15:56:06
spoko
izzi
15:56:06
jesteś rywin?
aniii
15:56:11
zostalam mianowana kierownictwem
aniii
15:56:14
ale obawiams ie
aniii
15:56:16
czy sobie poradze
izzi
15:56:38
głupiś
izzi
15:56:40
a jak nie Ty to kto?
izzi
15:56:48
niebiosa Cię wybrały na to stanowicsko
aniii
15:57:17
sprawa jest gruba
aniii
15:57:18
serio
izzi
15:57:36
to dobrze
aniii
15:57:51
hmmm
izzi
15:57:51
dasz czadu
aniii
15:57:55
mam nadzieje
aniii
15:57:58
ale suuuper
izzi
15:58:38
gadaj wszystko jak na spowiedzi
aniii
16:07:41
ech nie moge
aniii
16:07:42
zaraz bede
aniii
16:07:43
izzi
16:08:35
gdzie leziesz?
aniii
16:08:42
jestem tu
aniii
16:08:46
ale wykonuje sto telefonow
izzi
16:19:09
dzwoń do mamity, ze jesteś direttoro
aniii
16:19:27
hihi
aniii
16:19:35
zapewne sie ucieszy
izzi
16:21:22
ja żem jest dumny
aniii
16:21:30
no ja tez
aniii
16:21:35
ale kurde no boje sie troche
aniii
16:21:40
ja mu spieprze dyplom
izzi
16:21:55
to nei spieprzaj
izzi
16:22:09
czemu byś miał spieprzyć
izzi
16:22:18
skoro Cię wytypował to widocznie miał bizona
aniii
16:22:20
echhhhhhhhhhh
aniii
16:22:30
no tak
izzi
16:23:07
pisz post o tym, ześ został najznańszym producentem w świecie rozrywki

::disko, disko, disko

::Music is love
::And my love is music
::In perfect harmony
::So when I sing
::I have sung all about
::The love of you and me


Wspomnień znad morza- ciąg dalszy.
Bo przypomniało mi się doppo di la, przypomniał mi się Lasse mówiący: -Zobaczymy się wieczorem w barze, w którym się poznalismy (czyli w bardze 7 1/2 zeta).

Lasse się już nie pojawił. Ani wieczorem, ani następnego dnia, ani w ogóle.
Wieczorem zobaczyłysmy się z Danielem, siostrami, kuzynkami, Zbigniewem- ale o tym już pisałam.
To był chyba najspokojniejszy wieczór w Jantarze, prawda, Iz?

Następnego dnia rano Daniel twierdził, że Lasse wrócił z Sopotu taksówką. Twierdził, że Lasse spi w Munchacha Barze- pamiętam to bardzo dokładnie.

Tej nocy Lasse nie wrócił z Sopotu. Dowiedziałysmy się o tym później, siedząc w samochodzie jadącym krajową siódemką. Gdańsk, Gdnia, Sopot.

Miła niespodzianka, zważywszy że wybieralismy się tylko do Stegny.

W Sopoce miał czekać na nas Lasse.
I nie czekał.
Bo jak już wspominałam- Lasse zaginął. No, nie do końca. Cały czas utrzymywał z Danielem kontakt telefoniczny, choć my oczywiscie udawałysmy, że nic o tym nie wiemy.

Po prostu- szwedzki Snoop Dog poznał innego lachona. Izzi odpadła w przedbiegach.

Obejrzelismy występ Gosi na molo. Izzi machała ze mną jak szalona. Opłaciło się- kto by pomyslał jeszcze 4 lata temu, że wybiorą się na ploty na backstage?

Tata Gosi: -To wy się z liceum znacie. A jak nazwisko?
Izzi: -Maciejowska.
Tata Gosi: -Oooooj, to mamusia chyba nie chodziła na wywiadówki, prawda?
Izzi: -Ooooooj, nie chodziła.

Tym sposobem Izzi ma autograf Gosi. Izzi ma zdjęcie z Gosią. A ja stałam na molo, pilnując mojego szwedzkiego chłopaka. Niech to dundel swisnie!

Później było jeszcze gorzej.
Daniel chyba polubił mnie nadprogramowo.
Polubił mnie tak bardzo, że zaprosił nas na obiad. Do Pinokia.
Na obiad, za który same musiałysmy zapłacić. I jeszcze naciągnął mnie na 10 zł na prom w Mikoszewie.

Jak stwierdziła Iza, zupełnie mi się należało.
To było cos w stylu złamania chłopakowi serca, porzucenia zupełnie senca motivo.
Ja się z tym oczywiscie nie zgodzę. Ale kłocić się również nie będę.
Powiem tylko tyle:
spotykalismy się jeszcze przez dwa dni. Daniel zapraszał nas na film. My wolałsmy tańce.

Następnego dnia rozbiłysmy plażowe obozowisko 5 metrów koło Daniela i sióstr, nawet się nie mówiąc -Hallo!
Zadzwoniłysmy, jak tylko siostry udały się na obiad.
Wtedy zrobiłam największą kulę wodorostową, jaka kiedykolwiek powstała w przyrodzie.

To był koniec szwedzkiego romansu.

sms: Nie chcę być tym pierwszym.
sms: Grow up!


Wiesz, Iza, chyba jednak nie jestesmy tak welcome in Sweden jak nam się uprzednio wydawało.