::through the looking-glass

czwartek, czerwca 29, 2006

::just me

Tam, gdzie przemawia serce, nie wypada, aby rozum zgłaszał wątpliwości.
Milan Kundera Nieznośna lekkość bytu.





Więc?

::kamikadze?

A może wisniowka z sokiem pomarańczowym/ grapefruitowym/ bananowym?
Shot.
Mniam.

Wielopole.
Bo w Krakowie weekend zaczyna się w poniedziałek a kończy w piątek. Kończy się w piątek z braku sił.

Sroda?

Izzi, nie budź moich chłopaków, dobrze?
Nawet, kiedy wracam do domu o szóstej rano (z winem).



izzi
11:18:04
a Twój chłopak jk się nazywa?
aniii
11:18:17
hm
aniii
11:18:20
czekaj pojde sprawdzic
izzi
11:18:30

11:18:31
bo caly wieczor nie potrafilam wymowic jego imienia
izzi
11:28:32
to nie wiem, ale kręci mi się nieźle
izzi
11:28:43
myśmy wczoraj wypiły.......z 6 kamikadze
izzi
11:28:50
ten drink taki dobry
izzi
11:28:51
i 3 piwa
izzi
11:28:55
ohjej
aniii
11:29:12
no kamikadze chyba nawet wiecej
aniii
11:29:21
i wisniowke z sokiem jeszczec
aniii
11:29:27
co przynioslam jako striptizer
izzi
11:29:33
ta, ale była cioepła
izzi
11:29:37
niedobra
izzi
11:29:51
nie-e grzegorz postawił u gejów
aniii
11:30:36
no to wiem
aniii
11:30:40
ale ja jeszcze przynioslam
aniii
11:30:47
shota z wisniowki
izzi
11:30:55
taaa?
izzi
11:30:58
to nie pamiętam
aniii
11:31:05
taaaa
izzi
11:31:13
aaa to Olka przywlekła coś ciepłęgo
izzi
11:31:21
ojej alkohol w nadmiarze



Darragh.
Irlandzki chłopak.
Najprzystojniejszy z moich eks. Zdecydwanie.





izzi
11:53:59
pijaństwo mnie zabije
izzi
11:54:10
może xrobimy sobied zisiaj spokojny wieczorek
aniii
11:54:12
na pewno
aniii
11:54:14
mam jego maila
izzi
11:54:18
pod kocykiem z czekolada na gorąco
izzi
11:54:23
bez rumu
izzi
11:54:34
bez wódki
aniii
11:54:37
oks
izzi
11:54:39
bez likiery\u

kitsch!

Sunshines down::so come to town::set your body free::hold me tight::my love tonight::tell me you believe::everybody, summertime love::you'll remember me::everybody, summertime love::be my lover, be my baby::bBoys, boys, boys::I'm looking for a good time::boys, boys, boys::get ready for my love::boys, boys, boys::I'm looking for the good time::boys, boys, boys::I'm ready for your love::stay around::the sun goes down::babe I'm feeling right::take a chance::with love romance::have some fun tonight::boys and girls in the summertime love::summertime love on the beach tonight::say hey, say you, say me, say what::everybody has gotta car::don't stop, don't move::I just get your body in the groove::I said hey, I said who::I said me::I say you gotta get in the groove::Boys, boys, boys::In the summertime love, in the summertime love::

wtorek, czerwca 27, 2006

::night like this

Rondo Grzegórzeckie, południe.
Scisk w tramwaju. Upał.

Ja?
W samym srodku. Zapłakana.
No, może bez przesady. Ale z łezką w oku.
Z nosem w ksążce.
W Wonderlandzie.

Wonderland znów jest sobą.
Wonderland to samodzielne państwo. Roztańczone państwo. Szczęsliwe.
Wonderland ma wakacje (nie zapeszając!).


Jestem niepoważna. Niepoważna?

Idziemy na mecz. N a m e c z.

Ann & Oll na Tomasza.
-Haaaaaaalo! No to gdzie tańczymy, dziewczyny?

Trzecia rano. Ann i Oll na tańcach. Na tańcach!

Każda potwora znajdzie swojego amatora.
Czyli: pamiętaj, żeby nie być zbyt zabawną na pierwszej randce. W przeciwnym razie możesz mieć problemy z natrętnym wiebicielem. I uważaj, gdzie zapisujesz swój adres mailowy- czy przypadkiem nie na skrawku c.v., zaraz obok numeru telefonu? A skoro tak, to nie dziw się, że natretny wielbiciel pisze ci smsa na dobranoc- dzień dobry. Nie zgaduj, skąd może mieć twój numer telefonu, skoro praktycznie sama mu dałas.

-Oll, pożycz mi budzika.
-No to chodź spać ze mną, we dwie na pewno wstaniemy.
Dochodzi czwarta, jemy kanapki i obgadujemy miniony wieczór. Kanapki z truskawkami ze słoika, domowej roboty.
-Nie nie, pożycz budzika, wstanę!
-No co ty, chodź!
-Nie nie , patrz, już leżę w łóżku!

Dlaczego tak bardzo broniłam się przed nocą pod baldachimem? Przed nocą z Białym Królikiem?
I dlaczego mężczyźni dzielą się kobietami już na samym początku imprezy? Dlaczego spotkał mnie taki niefart, że zostałam wybrana przez Artystę (rzeźbiarz, glina, ceramika, koszmar!)?

Nigdy więcej artystów, muzyków, filozofów, wolnych duchów, myslicieli, fotografów. Na tym się już znamy.
Ktos zna jakiegos bankiera na wydaniu? Żołnierza? Policjanta? Macho?

Szósta rano.
Drrrrrrrń!

Prysznic. Biała koszulka bez pleców (i bez stanika!).
Ann jedzie na egzamin.
W sandałach, z żółtą torbą i Kunderą pod pachą. W okularach przeciwsłonecznych. Pachnąca I love love.

W pociągu.
Jeny! Ja jadę na egzamin! W sandałach! Prawie goła!
Raaatunku!

Trafiam na łatwy zestaw pytań.
Głupi ma zawsze szczęscie?

(Albo to dlatego, że miałam pożyczoną marynarkę a torbę zostawiłam przed wejsciem? Ukryłam wakacyjny look i stałam jak sierota, obładowana notatkami?)






Krzyki z kuchni:
-Idź się myć, idzieeeeemy tańczyć!

Kraków- party zone.

poniedziałek, czerwca 26, 2006

::


Hej dzieci, jesli chcecie zobaczyć smerfów las
przed ekran dzis zapraszam was.

Najlepsza bajka swiata.
Naj naj najlepsza.

-Bądź sobą. Jesli będzie ci przeznaczony, pokocha cię taką, jaką jestes.
Smerfetka.

::club & cafe

Z drugiej strony baru.
I pod barem, w miejscu z ukrytym komputerem.

Ann stawiająca domek z kart. Wysoko, wysoko pod sufit.

Karty zamiast pików i trefli mają gołe baby.
Jest smiesznie, jest rodzinnie, jestesmy w Pauzie.


Oglądamy tricki barmańskie.
Jest duszno, gorąco, parno.



Jezioro.

piątek, czerwca 23, 2006


Czwarta nad ranem.
Może sen przyjdzie?
Może mnie odwiedzisz?



Ann wracająca do domu.
Pod Seforką na Floriańskiej.

::pleasures exotic

W dniu, w którym wyruszylismy na poszukiwanie miłosnego gniazdka, oboje promienielismy szczęsciem. Ilekroć wchodzilismy do sieni i naciskalismy dzwonek, obejmowałem ją i całowałem raz po raz. Suknia oblepiała ją jak futerał. Nigdy nie wyglądała bardziej pociągająco. Czasami drzwi otwierały się, zanim zdążylismy uwolnić się z objęć. Zdarzało się, że proszono nas o pokazanie obrączki albo aktu slubu.
Miller, Plexus

wtorek, czerwca 20, 2006

::tipo lunatico

Iza.
Iza i piwo w Pauzie.

Barman, który na ukrytym komputerze pisze do mnie maila, pociągając za sznurki w moim swetrze.
Piwo, piwo, piwo.

I Turek.
Turek dzis rano okazał się Francuzem.
Podobno szeptał mi czułe słówka całą drogę- z Floriańskiej na Długą. A ja nie zwórciłam na to uwagi.

Nieźle tańczył.
I leciało Time of my life. I Smooth criminal. A Ann tańczyła w spódnicy z koła i białych sandałkach.
Izzi, Ann, ekipa międzynarodowa i Carpe diem.
O nie, my przecież ich zgubilismy po drodze?

Polish only spoken here!

Wtorek.
Mecz w CK Browarze, jasne piwo i znów tańce.
Tańce w Kitschu!
I Grze w Kitschu, i słodka wisniówka z sokiem pomarańczowym.
Czwarta nad ranem na Floriańskiej.
Dziesiąta rano w Seforce.

Znam już absolutnie wszystkich gay`ów w Krakowie.
I Kosmit chyba też.

Sroda.
Piwo z wisniówką.
O nie!
Siedzę w domu, nie ruszam się nigdzie.
Jedenasta: Ann smacznie spi z kluczami do Seforki pod poduszką.

Czwartek.
Zupa według przeisu Izy po pracy. Koktajl truskawskowy na deser.
Piękne róże. Przepiękne! I kolacja w Trzech papryczkach w przemiłym towarzystwie.
Znów piwo. Piwo w Pauzie!
I tańce do czwartej na Wielopolu.
Czyste szaleństwo. Pomieszkam tu jeszcze miesiąc i albo umrę ze zmęczenia, albo zapiszę się na anglistykę. I cały czas ćwiczę znajomosć włoskiego.
Sniadanie? Piąta rano, pod Mickiewiczem, mleko waniliowe, serek homogenizowany i sok grapefruitowy.
Cos około stu zdjęć.

Piątek, rano.
Sms.
Karollka: Proszę się mnie spodziewać o 17:22.

Hurra!

Szybko, porządki, pranie, do książek!

poniedziałek, czerwca 19, 2006

::hot`n`heavy

Poniedziałek.
Bzzzzzz. Otwieram żaluzję o dziesiątej rano.
Dzisiaj nie wyje alarm.

Drukuję tygodniową gazetkę seforowską, Magię.

Bla bla bla, dziękujemy za udział w półfinałach Mistrza Makijażu w regionie krakowskim, bla bla, jednoczesnie informujemy że finał konkursu odbędzie się dnia tego i tego w Warszawie w klubie Foksal 19. Powodzenia wszystkim finalistom!

Życie składa się z maleńkich złosliwosci.

Poza tym- to, że mam klona, to już przestało być smieszne. Za bardzo lubię moje notatki, żeby się nimi z kims dzielić. Za bardzo lubię moje ulubione książki, płyty, filmy, piosenki, żeby się nimi dzielić.
Proszę, niech zostaną tylko moje.
Bo chciałam dawać je wszystkim w prezencie.
Jak kiedys Złą godzinę.
Złą godzinę, która nigdy do mnie nie wróciła.

I wiem już, że powinnam być ostrożna z prezentami.
Ostrożna z tym, co komu daję w prezencie.



Dave.
Pozwolisz, że na razie nie napiszę ani słowa?

niedziela, czerwca 18, 2006

::about a boy


Teraz to i ja jestem Ibizą. Samotną wyspą.

Drugi raz płakałam na tym filmie. Jak bóbr.
Może nawet tym razem bardziej.


No man`s an island.



Najpiękniejsze wykonanie Killing me softly w historii.
I w skojarzyłam, dlaczego piosenka About a duck ma własnie taki tytuł!

::suprise!

niespodzianka znaleziona w skrzynce mailowej:





Wczoraj było o rzeczach niezwykłych. A jutro? Jutro będzie o rzeczach pospolitych.

Dzisiaj jest okropnie gorąco.

Dzisiaj jest moje małe prywatne swięto.

sobota, czerwca 17, 2006

::what you waiting for?

Deszcz, deszcz, grzmoty.
Jeden sms, drugi sms, bilet na Krusha w torebce. Obok pęku kluczy do Seforki.
I wiem, że wczoraj podjęłam własciwą decyzję.

Że jesli dzis słucham Everlast, za oknem grzmi, maluję paznokcie na czerwono- to powinnam być szczęsliwa, że jestem własnie w Krakowie.
Bo mieszkam własnie w Krakowie.
Bo Bytom to miasto, w którym dorastałam. Bo Bytom to ważne miasto, ale ż nie moje.

A koncert?
Są rzeczy ważne. Jak wyczekany koncert.
I są rzeczy ważniejsze. Na przykład zaufanie.

Jest jeszcze inna kategoria rzeczy- rzeczy niezwykłe.
W zielonym pokoju jest kilka białych pudełek- i jeszcze nie wszystkie przyjechały ze mną do Krakowa. Absolutnie każda rzecz w tych pudełkach ma swoją historię. Najmniejszy sznureczek, niewysłany list, zasuszony bez.
To są tylko moje historie. I nie dzielę się nimi z nikim, chociaż może powinnam.

To są moje historie- stare, nowe, niektóre jeszcze niedokończone. Wszystkie niezwykłe, niektóre smutne, w większosci wesołe. Zawsze takie, które wspominam z czułoscią.
Zostawię je w Bytomiu. Zostawię, bo zaczynam kompletować nową kolekcję.

Kolekcję w brązowych pudłach. Dużych.
Bo mam nadzieję, że będę w nie wkładać mnóstwo kolorowych rzeczy.
Biletów. Flyersów. Notatek, zdjęć, adresów.




Jedno pudło zgubiłam.
Pudło z historią nie tylko moją.
Pudło z historią, którą zaliczyłabym do najsmutniejszych.
Jednoczesnie do najbardziej niezwykłych.

Ktos wie, gdzie może być to pudło?
Z tekturki falistej, okrągłe; jak na kapeusz?
Pudło z biletami, ze zdjęciami, z korkiem od szampana?
Z solą z Wieliczki, z widokówkami, muszelkami?

Pudełko z marzeniami.

::disko, disko, disko

Sto kilometrów na rowerze. Aż się skończyła scieżka.
Do opuszczonej i zardzewiałej sluzy, w miejsce, gdzie zapomniane barki wypłukują żwir z dna Wisły.

Leżałysmy z Izzi pół dnia nad rzeką. Cudownie grzało słonko. Dwa koce obok banda piętnastolatków grała w karty. Wakacje w miescie.

W drodze powrotnej robiłysmy częstsze postoje. Plecak, koc, woda- wszystko zaczęło ciążyć.
Zmęczony człowiek ma naprawdę najprostsze marzenia.

Jeszcze pod Wawelem złapał nas deszcz. Nie, nie deszcz. Przyjemny wiosenny deszczyk.

Zdążyłam otworzyć bramę kluczem Izzi- i zaczęło grzmiać.
Weszłysmy do domu- i zaczęła się burza.
Pozamykałysmy okna i zadowolone zjadłysmy kilo truskawek. Z muesli i mlekiem.

Słuchamy Everlast. Izzi maluje paznokcie w wymyslne paski. Dior, Chanel, trochę YSL. Pod kolor sukienki, która tak naprawdę jest tylko spódnicą.

Robię rezerwację do teatru. Bo zobaczyłam na plakatach nazwisko Zelenki.



Ktos mi ostatnio powiedział, że Wonderland to znakomity materiał na książkę.
Pstryk!
I jest taka możliwosć.

Możliwosć jest dosć znanym wydawnictwem i zalazłam ją w skrzynce mailowej.
Czeka na odpowiedź, a ja się waham.

Możliwosć napisała że Wonderland to prawie reportaż.
Wonderland i reportaż?

::leto, jak vonis?

::things can happen fast
::some things are built to last
::I`ve seen them all go down
::in Gianni`s bar

Granita- dostępna w wielu smakach: limone, menta (fresca), pesca i melone, fiki i fiki di india, fragola (mmmm... con la panna!), more albo frutti di bosco (jak kto woli), mandorla...
Granita di caffe.
I odchudzający się Davide. Davide, którego wiecznie cos bolało. Davide, który prawie spadł z krzesła, gdy zobaczył Izzi myjącą szklanki w Ace.

-Una granita di caffe con un po` di Ace, per favore.

Sto smaków lodów- a najlepsze to nocciola, striaciatella, tiramisu- z ręcznie pieczonym biszkoptem, nutella- z najprawdziwszej nutelli.

Noccioline, patatine i olive- jedzone do spółki z Sambuccą.

Słodkie lato u Gianniego Sacca.

piątek, czerwca 16, 2006

::cold rock the party!

Ostatnie pięć minutek w żółtym szlafroku.
Mc Lyte- strasznie, strasznie głosno.

Keep on, keep keepin` on.


Kala choreńka. Więc moze Kalę trzeba rozsmieszyć?
Ejjj, pamiętasz historię u Pifffko?

Piffko:- Aldona, kto wynalazł żarówkę?
Aldona:- Yyyyy.... Siemens?
Ann (pod nosem): -Taa.. Albo może Sony?


(Jak ja się cieszę, że mamy te zeszyty. Że zamiast robić notatki, pisałysmy do siebie dosłownie o wszystkim. Bo niby do czego byłby mi teraz potrzebny opis mejozy i mitozy, tego typu rzeczy? Wystarczy przecież, że Swiąteczna miała nas za stado sredniorozwiniętych pawianów! Wystarczy, że miałam przez całe liceum jeden zeszyt- taki do wszystkiego. I kilka zeszytów z Karoliną.)

Ania: -To wy macie dwa zeszyty?
Wac: -Żeby tylko!
Ania: -Aha.
Wac: -I jakes sto notesów!

Twój chłopak nie znosił naszyc zezytów, prawda?
Zresztą, cała klasa ich nie znosiła.
I każdy chciał zajrzeć do srodka.
Jak nam się to udało, że przez te wszystkie lata nikt ich nie przechwycił?


Pan Młody czuje się zdrowo, jak sobie nago po rosie pobiega.
kartkówka z Wesela, anonim

::tunak 100%

Ciąg dalszy do Opowiesci O Tuńczyku.

Ann&Oll&shopping.

Pierwszy raz od dawien dawna nic sobie nie kupiłam.

(-Może dlatego, że masz już wszystko? I dlatego, że wczoraj kupiłas sweter i koszulkę? Olly)

Dorwałam absolutnie piękną sukienkę.
Stworzoną z myslą o Olu.

Tylko w Krakowie można kupić Dunlopy za kostkę za 19.90zł!
Nie wiem, nad czym się zastanawiałam, ale jutro szybko wracam na Starowislną i dokonuję zakupu!

Ann i Olly w upale docierają do domu.
Izzi już czeka.

Ann: -Sałaaaaaatka! Pyszna saaaaałaaaatka! Tuńczyk! Hop hop!
Izzi: -No sałatka, sałatka. Dobra sałatka.
Ann: -Pożarłas tunaka? Naprawdę pożarłas? (Cmok!)
Izzi: -Noooo, pożarłam, pożarłam.
po chwili
-Tylko sobie do tego jeszcze majonezu dodałam.



Majonez?
Kupiłam specjalnie do sałatki.
Kupiłam, wstawiłam do lodówki i ...
Zapomniałam!

Olly: -A dla mnie to i lepiej. Przynajmniej to była dietetyczna sałatka.

Była, bo już jej nie ma.




Wanna. Wielki, srebrny kufer. Nowy sweterek. Buty do tańca.
Miiiiinisterstwo.

::miss italia nel mondo

styczeń
luty
marzec
kwiecień
maj
czerwiec
lipiec
sierpień
wrzesień
październik
listopad
grudzień


Giuglio. Juglio.

Drrrrrn!

Pokój Macieja, południe.
Izzi jeszcze pijana- po klęsce Polaków w meczu.
Maciej obejmuje Izzi mocniej, telefon dzwoni dalej.

-Halo?
-Pronto!

Zatroskany Gianni. Gdzie jestescie, w końcu już jest piętnasty. Miałyscie przyjechać piętnastego, gdzie więc mam po was wyjechać?

Straszne.
Straszne!

A jeszcze dokładnie sprawdzałysmy w słowniku!
Ja, Izzi, nasz cudowny włoski bez koniugacji i czasów.

Pomylić miesiące- to przecież najbanalniejsze, co mogłysmy zrobić!
Pomylić czerwiec z lipcem.
Pomylić i nie przyjechać.



Iz, nie musiałas mówić Gianniemu że jestes pijana, bo mecz.
Dzwoń do niego szybko i przepraszaj, bo mój sms chyba nie był najbardziej przekonujący.

Może Sancta Francesco pomoże?

::menu

Jak powiedzieć Mamie Izy, że Iza nie lubi tuńczyka?

Tydzień w tydzień.
Puszka tuńczyka w sosie własnym.
Bo tuńczyk jest zdrowy. Hm?

środa, czerwca 14, 2006

::trouble is my middle name

Już cicho.
Koniec tematu, bo wszsytko chyba za daleko zaszło.
A miało być tylko smiesznie i wesoło.


Puste mieszkanie, mecz, Ann i film.

Smutek w sercu moim mieszka,
i tak gryzie mnie jak weszka.
Gryzie duszę moją biedną.
O co? To już wszystko jedno.
Boy- Żeleński

wtorek, czerwca 13, 2006

::don`t look back

izzi
15:54:35
EXtreeeme
izzi
15:54:38
hehehehehe
izzi
15:55:15
ignorance is a weapon of mass destruction




Wonderland i Everland- zbieżnosć zupełnie przypadkowa.
To nigdy nie było to samo.

::PRÉCEPTE

Nigdy nie kupuj lodów bakaliowych w nieznanym ci wczesniej miejscu.
Dokładnie sprawdzaj daty ważnosci.

Codziennie sprawdzaj, czy dalej jestes dziewczyną swojego chłopaka.
Sprawdzaj, czy dalej jestes dla niego ważna.

Mając do wyboru- kupić torebkę czy bilet do Warszawy- zawsze wybieraj to pierwsze.

Oszczędzaj na telefonie.
Oszczędzaj na czułosciach.

Nigdy nie czekaj na listy.
One po prostu nie przychodzą.

Nie umawiaj się z muzykami.
Tym bardziej z bajkopisarzami.

Nie przyjmuj piosenek od nieznajomych.
Chodź wczesnie spać.

Najważniejsze: jesli twój chłopak gustuje w lachonarium, nie wierz, że nagle zakochał się w szarej myszce.
Uciekaj, jesli mówi, że jestes jego ideałem.
Nie wierz w najskrytsze marzenia, sny, wróżki i czary.

Twoja inteligencja?
Twoje ulubione książki, płyty- to nie ma nic do rzeczy.
Ani to, co mówisz. Jak mówisz.
I tak odpadniesz w przedbiegach- wczesniej czy później.

Twój chłopak nigdy nie powie ci, jak spędził wieczór.
Dowiesz się tego z google.com.


Tak więc Ann:
zawsze słuchaj Mamy.
I Izzi.

I eks swojego eks.




Annn.
Ostrożniej dobieraj sobie chłopaków, dobrze?
Albo najlepiej: w ogóle sobie nie dobieraj.

Rok bez chłopaka- ciąg dalszy.




Pojadę na tego Krusha choćby nie wiem co.
Żeby mój eks mógł bezkarnie podrywać kolejne krakowianki.

::miss you less & see you more

Odwaga to moja główna cecha.
I zniechęcenie, które powoli przejawia się w nienawisć do mojego xelibri.

Kala- zrobiłam to!

Wraz ze skasowaniem pewnego numeru telefonu- skasowałam wszystkie, absolutnie wszystkie, jakie tylko miałam w pamięci.

Złosliwosć rzeczy martwych czy skaranie boskie?

Proszę podisywać smsy. Bardzo proszę.
Jeszcze tylko kick & ban.


I będę naprawdę szczęsliwym człowiekiem.



13 is a magic number

::The past, the present, the future,
::Faith, and hope, and charity,
::The heart, the brain, the body,
::Will give you three,
::Its a magic number

::best wishes from my best friend



Poranna niespodziaanka od Iz.
W rewanżu za pyszne sniadanko o poranku.
Ech, wypchaj ty się!

A ja biegałam dzis po Starym Klepaczu o szóstej rano.
W poszukiwaniu piekarni inej niż Awiteks, bo tam bułki niedobre mają.
Na Starym Klepaczu są trzy Awiteksy!

poniedziałek, czerwca 12, 2006

::sounds from thievery hi-fi



Pierwszy raz w życiu zainteresowała mnie wiadomosć z folderu SPAM.


Choć sięgnęli po piosenki z najróżniejszych muzycznych wszechświatów - ważne było dla nich by, zachowując wdzięk i bogactwo oryginału, jednocześnie nadać tym melodiom własny rozpoznawalny styl. Doskonale w zestawieniu ze stylem Thievery brzmią szczególnie kobiece głosy – Astrud Gilberto i Nory Jones. To podobna wrażliwość i muzyczny smak – dyskretnie stopniowany czar smooth- jazzowej interpretacji. Zaskoczeniem może być piosenka „Strange days” The Doors, która dodaje jednak całości delikatnego smaku czarującej melancholii. Słowem kluczem jest tu „groove” – jak zwykle ciepły, zmysłowy, kojący.


Nowy album.
22 urodziny?

W tym roku sama sobie zrobię prezent- i bedzie to na pewno własciwa płyta.
Wtajemniczeni- wiedzą o co chodzi.

::break of dawn

Pudełko zwane wyobraźnią

Zastukaj palcem w ścianę
- z dębowego klocka
wyskoczy
kukułka


wywoła drzewa
jedno i drugie
aż stanie
las

zaświstaj cienko -
a pobiegnie rzeka
mocna nić
która zwiąże góry z dolinami


chrząknij znacząco -
oto miasto
z jedną wieżą
szczerbatym murem
i domkami żółtymi
jak kostki do gry

teraz zamknij oczy
spadnie śnieg
zgasi zielone płomyki drzew
wieżę czerwoną


pod śniegiem jest noc
z błyszczącym zegarem na szczycie
sową krajobrazu.

Herbert

::prawo autorskie

Teatrzyk Zielona Gęś
ma zaszczyt przedstawićdramat
pt.Dramat zdradzonego mężczyzny
czyli"Przygnieciony przez kredens"

Osoby.
Mężczyzna & Kredens
Scena przedstawia izdebkę, gdzie stoi wyżej wspomniany starożytny trzypiętrowy kredens z galeryjką w kształcie uciesznym i gzymsem z trąbiącymi aniołkami.

Mężczyzna
Cogito, ergo sum, to znaczy: myślę, więc jestem - powiedział Kartezjusz. Ale co z tego, że ja jestem, kiedy mojej żony nigdy nie ma. Ona całymi dniami siedzi w cafe i plotkuje. A tymczasem: grzybki nie zamarynowane.Skarpetki nie pocerowane, kurze nie pościerane, łóżka nie zasłane, ryby nie oskrobane, kartofle nie obrane, jajka nie ugotowane, krany nie pozakręcane,a ja patrzę na pustą ścianę i łykam gorzkie łzy.

Łyka raz po raz.

Jedyne moje towarzystwo, jedyny mój przyjaciel to ten stary kredens, świadek moich cierpień i tęsknot. 0, gdybyś umiał mówić, stary kredensie, kredensie z galeryjką w kształcie nieokreślonym i z gzymsem, na którym dwa aniołki dmą w złote puzony!!! Ale coś mi się zdaje, że ten kredens znowu się chwieje. Najprawdopodobniej Pikuś znowu odgryzł nóżkę. Przeklęty Pikuś!

Rozpaczliwym ruchem poprawia kredens, kredens przewraca się i przygniata rozmówcę

Mężczyznaspod kredensu

0, jak mi dobrze! Może nareszcie skończą się moje cierpienia. Co to? Aha, to słoik z chrzanem otworzył się i chrzan żalewa mi oczy. Przebaczam ci Mario.

pauza

Mario, gdzie w tej chwili jesteś? Czy może u Alicji? Czy ewentualnie w ulubionym cafe? Czy może zapisałaś się na kurs szybowcowy i bujasz teraz jaskółeczką wśród obłoków wysoko, nad trywialnym kominem naszego domu i, że tak powiem, vanitas vanitatum? Ty jak świetlany duch ponad ziemskim padołem. Ja natomiast pod kredensem. Mario, przebaczam ci. A ty, kredensie, przygnieć mnie do reszty.

Kredens
ludzkim głosem
Proszę bardzo!

przygniata go do reszty

K U R T Y N A

::grono.net

izzi (9:04)anet dostałem
izzi (9:04)wrzucaj na lblog moją korespondencję
izzi (9:04)Cześć. Nazywam się Marek i jestem fanem kobiet - powiedzmy - nieco lepiej zbudowanych (tzn.lekko umięśnionych). Oprócz tego jestem maniakiem różnorakich statystyk. Mam więc do Ciebie jedną ,malutką w sumie ,prośbę. Gdybyś tak mogła zmierzyć obwód swego napiętego bicepsa (niezależnie od tego, czy jest malutki czy też ogromny czy też aż do bólu przeciętny) i przysłać mi wynik... Byłbym wdzięczny. Po co mi to ? Jak już napisałem - lubię zarówno statystyki, jak i kobiece mięśnie. Żeby statystyka owa miała jakikolwiek sens ,miłoby było ,gdybyś napisała też swój wiek, a także (jeśli nie sprawi Ci to problemu,a mam nadzieję ,że nie) wzrost i wagę.
izzi (9:04)jordan111Rybnik --> [21]
izzi (9:05)Z góry dziękuję, Marek Ps. Nie denerwuj się ,proszę, z powodu tego maila. Wiem ,że się nie znamy ,ale w końcu to nawet i lepiej ? Obcym osobom chyba łatwiej zdradzać swoje wymiary, no nie? Ps. 2 Jeśli nie sprawi Ci to problemu ,to odpisz na adres : jordan111@poczta.onet.pl
izzi (9:07)halo;'>?
izzi (9:07)jest żeś?
aniii (9:07)nie
aniii (9:07)powiedz ze zartujesz
izzi (9:07)nie zaruję
aniii (9:07)powiedz prosze!
izzi (9:07)dostaem
izzi (9:07)ide mierzyc biceps

::way back

W poprzednim blogu też było 88 postów.
88 postów, ostatni pisany chwilkę przed wyjazdem.

Bez kokieterii pytam- a może historia Wonderlandu powinna własnie się skończyć?



Kala-
pamiętasz?


Jeszcze zdążymy w dżungli ludzkości siebie odnaleźć,
Tęskność zawrotna przybliża nas.
Zbiegną się wreszcie tory sieroce naszych dwu planet,
Cudnie spokrewnią się ciała nam.

Jeszcze zdążymy tanio wynająć małą mansardę
Z oknem na rzekę lub też na park,
Z łożem szerokim, piecem wysokim, ściennym zegarem;
Schodzić będziemy codziennie w świat.

Jeszcze zdążymy naszą miłością siebie zachwycić,
Siebie zachwycić i wszystko w krąg.
Wojna to będzie straszna bo Bóg nas będzie chciał zniszczyć,
Lecz nam się uda zachwycić go.

Jest już za późno!
Nie jest za późno!
Jest już za późno!
Nie jest za późno!



Uwierzysz, że cieszę się, że znów stąd wyjeżdżam?
I czekam.

::ann

http://pclab.pl/news19389.html

::jazzamor

1.No looking back
face the facts you said
fait accompli

get out of my face
I prayed
Remembering the old schoolyard
cheek to cheek and heart to heart
you and me so crazy
really thrilled to bits

We've been young and we've been free
been having confidence in love and honesty

Hey babe
the simple things and time were on our side
way back when love was on your mind
was on your mind


2.Friday night we made grade
dressed to kill couldn't hardly waitin the early morning rain
we've been searching for a place to stay
the old oak gave us shelter then you took my breath away

niedziela, czerwca 11, 2006

::magic love by bent

aniii (23:16)bo TAK pijana to ja dawno nie bylam
alexHarmony (23:16)mowisz to za kazdym razem
aniii (23:16)ale calkiem mozliwe
aniii (23:16)ze gadalam jakies glupoty
alexHarmony (23:16)interesuje mnie tylko kwestia zareczyn
aniii (23:16)i wyszlam z imprezy z mackiem
aniii (23:16)to tyle
aniii (23:17)ja nadal nie wiem o co chodzi z zareczynami?
alexHarmony (23:17)z jakim mackiem?
aniii (23:17)zareczylam sie z toba?
alexHarmony (23:17)nie, ktos sie zareczyl z toba i byl tak mily, ze mnie o tym poinformowal
aniii (23:17)coo?

::reason?

Przywieziona z Krakowa. Z Długiej.
Schowana w żółtej torbie, obok piersiówki z cytrynówką.

Bytom, Plac Kosciuszki.
-Shot, spróbuj krakowskich przysmaków.
Shot odkręca koreczek.
Łyk, drugi, trzeci.
-Cyyyytryyynóóówka!

Niczym się nie da zaskoczyć.



Bytom- dzień ostatni.
Koniec moich Wielkich Bytomskich Wakacji.

Lody na Rynku. Może będą sztuczne ognie?



::king of sorrow

1976.
Młody krzyczy, że za głosno.
Tego utworu trzeba słuchać głosno.

Czy mój blog jest odbiciem tego, co dla mnie ważne? Mart, czy tak brzmiało to pytanie?
A jesli tak brzmiało, odpowiedź brzmi- nie.
Albo może- to jest połowa tego, co jest dla mnie ważne.
Jesli przez moment pomyslałes, że tak własnie wyglada mój swiat- przykro mi, ale chyba wcale mnie nie znałes.
Bo do Wonderlandu nie wchodzi się, klikając na linka.
Bo w Wonderlandzie mieszka tylko kilka najbliższych mi osób.

Pamiętasz, jak mówiłam Ci, że o pewnych rzeczach nie mówi się głosno?
Pewne rzeczy zostawia się dla siebie.
Pewne rzeczy inaczej wyglądają, gdy wie o nich tylko garstka najbliższych.
A to, co jest najważniejsze- głupio czytać z ekranu monitora.

The DJ`s playing the same song.

Nie wiedziałam, że Massive Attack nagrali piosenkę o tytule Daydreaming.
Play.

Well i'm tricky kid don't deal with sadness
Can't be with the one i love i love the one that i miss
I'm very down to earth but brain sits on top floor
Don't need another lover just need, i'm insecure

[3D]
The weather is a-changin' the storms be shakin
The love that you take is equal to the love you're makin
Here comes the sun little darlin here comes the sun
It's alright

[Tricky]
Yes tricky kid i check my situation
Maggie this Maggie that Maggie means inflation
Hip-hop you don't stop cause i'm not sloppy
I like the beat so we need another copy

[3D]
We're natives of the massive territory and we're proud
Get peaceful in the dance, adapt the glory and the crowd
The problem ain't a different kind of skin tricks
I love my neighbor I don't wait for the olympics
See you go hooligan you're trying to play the fool again

[Tricky]
Caught you in the lost and found

[3D]
When your posse weren't around

[Tricky]
No crowd

[3D]
So you're going for you tool again

[Shara Nelson]
Daydreaming
I quietly observe standing in my space
Daydreaming
Well i'm floating on air when i'm daydreaming




Dlaczego nikt mi nie powiedział, że w Mysłowicach będzie Sofa Surfers?
Can I get a whitness?

::turns me on when I hear him say

hey baby let`s get away
let`s go somewhere far



We started dancing::and love put us into a groove::as soon as we started to move::the music played::while our bodies displayed through the dance::then love picked us out for romance::I thought it was clear::the plan was we would share this feeling just between ourselves::but when the music changed::the plan was re-arranged::he went to dance with someone else::we started dancing and love put us into a groove::but now he's with somebody new::what does love want me to do::love said::let the music play::he won't get away::just keep the groove::and then he'll come back to you again::(Let it play)::let the music play::he won't get away::this groove he can't ignore::he won't leave you anymore::no, no, no::he tried pretending::a dance is just a dance::but I see::he's dancing his way back to me::guess he's discovered::we are truly lovers::magic from the very start::'cause love just kept me groovin'::and he felt me movin'::Even though we danced apart::so we started dancing::and love put us into the groove::as soon as we started to move::



Z nowego notesiku:

Dorota:- Spotkałam brata mojego szwagra, który mnie elektryzuje.

Dorothy, chyba powinnas zacząć pisać bloga?

::a piece of something to call mine


http://sephora.pl/?articleId=2555#


ładne?


Karollka:
Miss Dior Cherie to zapach, który przedstawia nową Miss Dior, jej styl i osobowość.
Zapach łączy w sobie elementy zabawy i młodości.
Kompozycja Cherie podąża za trendami lansowanymi w świecie mody. Jest nowoczesna, zuchwała i bardzo sexy.

Nuta głowy: liście truskawki i zielona mandarynka.
Nuta serca: fiołek, karmelizowany popcorn, dziki truskawkowy sorbet i różowy jaśmin.
Nuta podstawowa: świeża paczula i krystaliczne piżmo.

Miss Dior Cherie jest dobry na tańce, do biura, na spacer i ...do łóżka
.


(Chyba zmienię ulubiony dom mody z Max Mary na Diora. Galliano!)





aniii (14:17)idziemy na koniec dni bytomia
afu#2 (14:17)jest dobry na tance, do biura, na spacer i ...do lozka
afu#2 (14:18)swietny opis niesamowicie
afu#2 (14:18)okej to bede dzownil
aniii (14:18)no idealnie, nie?
afu#2 (14:18)paaaaaaaa pa do wieczora
afu#2 (14:18)idealny
afu#2 (14:18);8
afu#2 (14:18)KURDE



Codziennie piękniej.

::get a life



IV L.O.
Kala, Ann, kolorowy sen.
Bal przebierańców.
Kala- indianka, Ann- kowboj.
Miałam skórzane spodnie, oryginalne kowbojki i... pas na naboje- własnosć Taty Kali.

::all I need to get by


Co wy na to?

Moje xelibri po liftingu!

Prawda, że pasuje?
Ann, xelibri, kryształki Svarowskiego.



Miało nie być więcej Siemensów.
Tylko moje cacuszko nie wytrzymało kąpieli w wannie.
Chyba że mogę zaniesć go do lekarza?

sobota, czerwca 10, 2006

::if you ever

::0What's left to say with all that's come and gone
::Words get in the way and anyway the devils got your tongue
::And a storm brews inside and there's nowhere to hide
::It's gonna blow your cover sky high
::But if you let this thing go, it's gonna burn, it's gonna burn
::You're gonna take the whole world with you when you go
::Oh oh oh what you gonna do ?
::When the storm takes over
::Oh oh oh what you gonna do ?
::When the storm takes over
::So here you are, demons screaming in your head
::You try to shut them out but they just get louder instead
::And nothing you do can seem to break through
::This darkness smothering you
::When it takes hold, your heart turns cold
::The very soul seeps out of you
::Oh oh oh what you gonna do ?
::When this storm, this storm takes over you
::Can you hold this thing
::Can you hold this thing
::Oh oh oh oh oooh


::'Til the clouds clear

::act as if - act II

::Iiiiiiiiiiiiziiiiii!

Wczoraj Lokencja pomachała mi ze swojej czerwonej Skody!
Z usmiechem na ustach!

Przed chwilą wstałam od komputera (a siedzę dzis przy nim cały boży dzień!).
Otwieram okno.
Kogo widzę?

Lokencja z psem.

Izzzzzzzi. Uwielbiam twoich eks!


Lokencja był najprzystojniejszym bytomskim metalem
choć przez ostatnich kilka lat nie zmienił się prawie wcale.
I kiedy Izzi zarzucała mu, że wcale się dla niej nie stara-
przyniósł na randkę dla Izii Mamy browara.

::dior gourmette


Gadżet imprezy.
Nie-do-pobicia.
Tylko gdzie ja ją zgubiłam?

:w e c a m e t o p a r t y

aniii (13:22)freestylers
sandecki (13:22)no tylko co dostane wyplate to lece po bilety
aniii (13:22)super

sandecki (13:23)a dojazd kimanie sie dogada przed impreza
sandecki (13:23)ok uciekam
sandecki (13:23)i baaaardzo dziekuje za cynk
sandecki (13:24)trzymaj sie i ostroznie z cytrynowka
aniii (13:24)baj baj
sandecki (13:24)baj baj

Czyli jedzie nas coraz więcej.
1 lipca, Wrocław, Creamfields festival.


http://www.creamfields.pl/files/Printed%203.jpg

::sick & tired




To już ponad miesiąc minął od pożegnalnego party w Platformie, przy stoliku przy wejsciu.
Od party z moimi przyjaciółmi, z prezentami i Michaelem Jacksonem do białego rana.

Stolik przy wejsciu był jedynym wolnym stolikiem wczoraj. Jakby czekał na nas. A Platforma? Platforma była jedynym miejscem, gdzie odbywały się rytualne tańce. Po meczu Polska- Ekwador.

Przyjechałam do Bytomia jak po dłuższych wakacjach.
Rejestrując, co się zmieniło na moich ulicach, w moim pokoju.
Mama zasadziła kwiatki. W wazonie stały swieże piwonie. Bo bardzo lubię piwonie.
W lodówce- same dobre rzeczy. I wyproszone gołąbki, ogromny gar gołąbków, z koperkiem, z najlepszym sosem swiata.
Jak będę jesć tyle gołąbków, to może zmienię się w gołębia?
I fruuuu!

Przyjechałam z Kosmitem, z zapasem cytrynówki.
W deszczu, z touch & go, z garbage.
Wysiadłam z samochodu i pierwszą osobą, którą zobaczyłam w Bytomiu- był Młody.

W domu pachniało koperkiem i kwiatami, Mama krzątała się po kuchni.
W moim pokoju nad łóżko wróciła rama ze zdjęciem. Już nie tym samym.
Szkoda, że nie mam już tamtego zdjęcia. To było jedno z moich ulubionych.

Tak własnie myslę, ulubionymi zdjęciami nie są te, na których wygląda się korzystnie. To by było zbyt proste. Ulubione zdjęcia to te, na których usmiecha się do siebie. Ulubione zdjęcia to te, na których ktos się usmiecha do nas- i tylko my wiemy, dlaczego.
Mam kilka takich zdjęć. Poszukam. Pokażę.

Ile kwiatów na balkonie!
I pralka w przedpokoju, bo trafiłam na srodek remontu w łazience.
Mój zielony pokój ze sztalugami, poscielą w Toma i Jerry`ego, z mnóstwem zdjęć na scianach, z orzechami w koszu. Jakbym wyszła stąd dokładnie przed chwilą.
I mnóstwo piosenek i zdjęć na dysku, których nie zgrałam na drugi komputer.

Kawa marcepanowa z dużą iloscią spienionego skondensowanego mleka, posypana czekoladą marcepanową, podana z lodami- Iza mi takich pysznosci nie robi. Iz, dlaczego?
Bo wrócę do Mamusi!

Kala, czekająca na mnie z koktajlem. Najprawdziwszym koktajlem z truskawek i bananów.
Wyglądająca przeslicznie, rozpromieniona, usmiechnięta. Cała fioletowa.
Skąd więc wiedziałam, że powinnam zabrać fioletowe cienie?

Wiesz, Kala- ćwiczyłam kreski eyeliner`em przed Mistrzem Makijażu.
Długo wybierałam, która końcówka najbardziej mi odpowiada.
Dior i Chanel mają w pisaku, więc to troszkę zbyt grubo rysuje; Guerlain ma za długą końcówkę. Estee Lauder jest zbyt miękki, Sisley brzydko pachnie. Yves Saint Laurent ma brzydki odcień i niewygodnie trzyma się w dłoni.

Znalazłam w kuferku zapomnianego Clinique`a. Z filcową, cieniutką końcówką. Mistrzowski jest. I powiem ci, że tak prostej kreski, jak wczoraj po winie- nie zrobiłam nigdy!.


Strasznie lało, jak szłysmy do aFu. Na mecz.
Oglądaliysmy mecz, Kala, Milka, ja, chłopcy.
Z gadżetami w pokoju, flagami, koszulkami, z piwem i dzikimi okrzykami.
A Kosmit co chwilę się denerwował, że nie powinnysmy gadać w tak ważnym momencie.
Wypilismy cytrynówkę.
Milka i ja zabrałysmy aFu skarpetki.

I uciekłysmy w połowie meczu do Platformy.

Przyjechał Dave, tylko Dave, gdzie masz fryzurę na kurę?
Dostałam notesik- będę pewnie pisać więcej, może częsciej. Mimo, że zastanawiałam się ostatnio, czemu służy to moje pisanie- i mimo, że już kilka razy miałam rzucić to w diabły- miło mi, ze tyle osób wpada do wonderlandu, chociaż nie zostawia po sobie nawet malutkiego sladu.
Notesik jest sliczny i nie taki znów mały. Z dziewczynką z fioletowymi włosami, z napisem- my cheeky little message book i z brokatowymi serduszkami. I z dedykacją.

Time of my life.
Uwielbiam Dirty dancing. Film, soundtrack.
Przepadam za tańcami w Platformie. Nawet jesli wszyscy są kompletnie pijani (aFu!) i nawet jesli wszyscy nie mają siły, tylko Dave podskakuje jakby cały tydzień się oszczędzał specjalnie na tę okazję.

-Miałas rację, on naprawdę swietnie tańczy.
Karollka

Przegrałam w darta. Z kretesem. Dobrze, że tym razem nie gralismy o kino.

Wracając do domu, omijałam kałuże. A może Dave je omijał?

Zasnęłam z włączoną muzyką i Hipnotic drugstore Jimiego Tenora.


Teraz tak:
wygląda na to, że nie przyjadę na Krusha.
Kiepska sprawa, mieć klucze do Seforki.
Otwierać Seforkę w sytuacji awaryjnej, w niedzielę rano. Krakowską Seforkę.
Jesli koncert jest w sobotę.
Koncert, na który czekam już chyba z pół roku.

Jak to więc zrobić?
Pkp.pl. Gdyby tak wracać pociągiem o 5tej rano? Odjazd: 5:02. Przyjazd: 6:34.
Tylko jak dostać się z Michałkowic na Dworzec w Katowicach?

Chyba się zapłaczę.


10 czerwca 2006, 13: 56
sms od: Izzi
Eros Ramazotti! Ti amo!

Iza? Czy ty dopiero wróciłas do domu po pracy? Od wczoraj?




Zalałam łazienkę.
Wody po kolana.
Cholera jasna!

::che bella squadra!

Jest druga czterdziesci.
Dzwoni aFu- powiedzieć mi dobranoc.

Kala, Milka- dziękuję za welcome party tam, gdzie zawsze.
Davies- dziękuję za notes i odprowadzenie pod same drzwi.

Marek, Tomek, Iwonka- fajnie, że byliscie.



A cała reszta- jak tylko wstanę.

piątek, czerwca 09, 2006

::home sweet home

Szkoda, że mój eks nie prowadzi bloga.

W związku z brakiem cholernej pralki- MOJEJ pralki- połowę mojego bagażu zajmuje zółty szlafrok i ręczniki. I obwarzanki dla Młodego. I prezenty.

Izzi!
W odtwarzaczu czeka na ciebie prezent ode mnie.
Zresztą, zostawiłam ci liscik w zeszycie korespondencji.
Masz tęsknić i do jutra!

::fałszywy autostop

Ann & Filip. Wycieczka do Wieliczki. Luty 2004.





Zdjęcia z Zakopanego, Wieliczki. Wymarzony, kryształowy żyrandol.
Chciałabym mieć taki w pokoju.
I Filip, ktos, kto był naprawdę bliskim przyjacielem. Wysyłał cytaty z Kundery, rozkochał mnie w literaturze czeskiej. Podrzucał płyty i zdobył dla mnie autograf Marka Farina.
Przyleciał na Walentynki z Chicago.
A później po prostu uciekł.
Filip, fajnie, że znowu jestes.


::Biały Kosciół


















W drodze do Krakowa jest taki Kosciółek.
To jest Kosciółek stworzony z myslą o białej sukience, welonie, kwiatach.

Prowadzą do niego najpiękniejsze schody.

czwartek, czerwca 08, 2006







::100 dni Napoleona

0% goryczy
1% alkoholu
100% kobiecosci

Ann i Kala na studniówce.

Pamiętasz ten dzień? Czyste wariactwo. Godzinę przed studniówką jechałam do Sylwestra, zabrać z mieszkania moje rzeczy, mazidła i malowidła. Czterdziesci pięć minut przed studniówką układałysmy mokre jeszcze włosy, nakładałysmy seforowski rozswietlacz pod makijaż. Czterdziesci minut przed- malowałam ci oko, popijając drinka.

Dwadziescia minut obsypywałam cię brokatem. I ledwo zdążyłam z moim okiem, bo jeszcze trzeba było wyprasować szal, zjesć sałatkę Mamy, pomalwać paznokcie.

To twój partner czy mój wywinął orła przy wysiadaniu z samochodu?

Wytańczyłam się za wszystkie czasy.


::in my secret diary


Karollka.
Ten post jest do Ciebie.



for those who like fly in the face of convention

Druga ja.
Od kiedy pamiętam.

Zeszyty. Mnóstwo zapisanych i zamalowanych kartek. Powklejanych artykułów, tekstów, wierszy, zdjęć.
Bo Karollka zawsze będzie dla mnie ważna.

Klimatyczni faceci są jak kwiaty polne. Można ich spotkać w najmniej oczekiwanych miejscach.
Karollka w zeszycie Warsaw boogie.

Podobnie jest z przyjaźnią. Nie byłoby Kali i Ann gdyby nie WSZA. Gdyby nie batiki, witraże, gdyby nie warsztaty z papieru czerpanego.
Batik z czajnikiem mam do dzis.
Witrażowe aniołki wszstkie porozdawałam.
Napisałam kieds bardzo ważny list na papeterii z papieru czerpanego, w którą włożyłam niezapominajki.
List gdzies zaginął. Mam jeszcze kilka niezapominajek.

Nie byłoby przyjaźni, gdyby nie Majka spiewana przy ogniskach. Wakacje w Jatarze. Imprezy w Lotniku, przebieranki, wycieczka do Ojcowa. Dirty dancing, puffmetek, olimpiada z wiedzy o UE, rum w Ossach i coroczne ferie z Olly i Izzi w Zakopcu. Ze szwajcarami do kompletu, night clubem i powrotami w bagażniku dla psów.
Gdyby nie windą do nieba, powtórki przedmaturalne na Rynku i w parku miejskim, andrzejkowe tańce w Exie (!). Pewnie by nie wróciło, gdyby nie Powstańców, litry koktajlu truskawkowego i łezki, które wylewałam aż hektolitrami. Dziękuję Ci, że nie pytałas wtedy, czy wpasć. Po prostu wpadałas, smierdząca, prosto z uczelni. I mogłam się smiać, tańczyć, gotować kalafiora. I nie byłam sama- ani przez chwilkę.

I zapiekanki najlepiej smakowały o czwartej nad ranem, podczas powrotów z Elektropopklubu, z wyproszoną od pani kukurydzą.

Dzięki, że tak zostało, mimo że na Gwarecką zrobiło się dużo dalej.
Zostało?
Nie. Kala, zrobiło się cudownie. Liceowo.
Godzinne makijażowe ćwiczenia, wódka, ciepłe lody w kształcie swini. Początki Platformy i godziny tańców.
I wieczór, kiedy odkryłysmy Dekadencję. A ja zgubiłam numer telefonu do najcudowniejszego-faceta-swiata. I nie poznałam go na imprezie dwa tygodnie później.
I Air Jamaica w Masce.


Ann: -Dwie pięćdziesiatki wódki poproszę.
Barmanka: -My lejemy tylko czterdziestki.
Ann: -To dwie czterdziestki w takim razie.

Jesli mogę powiedzieć, że usmiecham sę dzięki komus- to po tym wszystkim na pewno jestes Ty.
Jesli komukolwiek zawdzięczam to, że jestem tutaj, w Krakowie- to znów Ty. (I Izzi, i Olly- no!)

I jesli będę spełniać moje marzenia- zawsze pomyslę o Twoich.

Kala- czytaj czasem te zeszyty. I nie omijaj stron, na których się na siebie wydzierałysmy.

Piszę tego posta od dwóch dni. I dopiero teraz widzę, jak to wszystko się zmieniło. Jak dorosło.
Dwie małe hippiski tańczące przy Play Paulu. O to bym nas nie podejrzewała.




Na tablicy ogłoszeń pod hasłem lokale- dawno nie spiewałysmy tej piosenki, hm?
Mam teraz swoje niebo- z widokiem na raj. Tam, gdzie spokój jest swięty.

I zawsze czeka na Ciebie szklanka ciepłej herbaty. Piwo w lodówce. Ploteczki. Smiechy, Hydrozagadka nigdy nie dokończona, zawsze możesz spóźnić się do pracy/ szkoły. Zaspać, zagadać się na amen.


Powiada się, że rzeczy zmieniają się z czasem.
Prawda jest taka, że to my musimy je zmienić.
Andy Warhol

Prawda jest taka, że pomagają nam w tym przyjaciele. Mnie pomogła moja Druga Ja. Pomogła, bo po prostu była. Bo faszerowała mnie pysznymi ciastkami. Wlewała we mnie najlepsze trunki. Bo odbierała telefon nawet w srodku nocy. I opowiadała wspominki, najlepsze historie z czasów liceum. (A mnie się przypomniało ostatnio to:

(Pan Kalla (do Olly): -Powiedz Tatusiowi, żeby przyszedł do mnie.
Olly: -Tatus powiedział, że nie będzie już do Pana chodził.)

Ejjj, Kala. Jadę do Ciebie. Do Rodziny i do Ciebie. Do mojego Bytomia.
W Bytomiu na każdej ulicy jest kawałek naszej przyjaźni.

Pamiętasz, że zawsze cciałysmy mieszkać w Krakowie?
Wpadł mi wczoraj w ręce jeden z zeszytów.
Zobacz, co tam napisałam:

A może własnie tutaj, w tym Krakowie,
nareszcie moja przystań?

Może tu się nad robotą pochylę
i wszystko z siebie dam- i krew, i trzewia-
i rozzłocę, i rozspiewam moją biblię,
moją biblię z lipowego drzewa-

i zaszczepię burzliwe serce
w wielkich figur spojrzeniach i ruchach.

K.I.G

::long, long time ago


Od lewej: Neon, Poziomka, Ann, Filip.
Stare dobre czasy.
Muse. Kraków, 14 luty 2003.

wtorek, czerwca 06, 2006

::joyee

Olly (ucząc się do egzaminu): -Powinno się sądzić mężczyznę każdorazowo po zerwaniu z kobietą.

Ale przynajmniej możesz pozwać Pana Młodego do sądu, jesli nie stawi się na slub, a ty poniosłas jakiekolwiek związane z tym wydatki.

Dobrze mieszkać z prawnikiem.

Ann: -Czyli jak kupię sobie buty.. hmmmmm.....

::make up station

Szósta. Zebranie. Oklaski. Ann, ann, ann.

Jedenasta. Taksówka. Hotel Monopol.
Perły, rękawice, lata dwudzieste. A, i Grzegorz mnie czesał. Ann, pianka, fale.

Sergiusz, kawa, plotki.
I Tomek, mmmm, Tomek z Floriańskiej.

Później egzamin. Jak z płatka.

Torebka w drodze powrotnej.

I cos bardzo miłego: czeka na mnie notesik. Dzięki, Dave. I dzięki za trzymanie kciuków.
Jakie to dziwne, Dave, kura od D&G, kilkanascie minut rozmowy w Dekadencji- i tak mi bliska osoba.
Dave- przyjedziesz?

Sms od Izzi: piwo, piwo, piwo.
Ann: Kupić? Ile?
Izzi: 3
Ann: No tak, mogłam się domysleć, napisałas piwo, piwo, piwo, czyli trzy.
Izzi: Napisałam z małej, ale kup duże.


Jak mi jest z Izzi dobrze.

::sprostowania

Karollka(1)
22:20:50
nie wiem... myslalam ze ci jakosprzykro albo cos
Karollka(1)
22:20:55
a ty mi tu jakies podsmiechujki
Karollka(1)
22:21:07
aniii
22:21:33
a w zyciu
aniii
22:21:37
co ja durna jestem
aniii
22:21:42
powiedz
aniii
22:21:49
czy ja kiedykolwiek dalams ie w balona zrobic?






Karollka(1)
22:27:57
i co teraz ?
aniii
22:28:38
nic
aniii
22:28:40
wiesz
aniii
22:28:45
na razie jestesmy pokoceni
aniii
22:28:50
i planuje weeeeeekend
aniii
22:28:54
w bytomiu
Karollka(1)
22:29:02
hehehe nooooooooooooooooooo!
aniii
22:29:07
Karollka(1)
22:29:08
to jest mysl!
Karollka(1)
22:29:14
ja AKURAT BEDE PO SESJI
Karollka(1)
22:29:16
hehhehe
Karollka(1)
22:29:22
SUPER!
aniii
22:29:23
hehe
aniii
22:29:25
bosko
Karollka(1)
22:29:31
i nie chce slyszec ze zmienilas zdanie
Karollka(1)
22:29:32
widze Cie tu!
aniii
22:29:33
aaaaa
aniii
22:29:36
najlepsze
aniii
22:29:42
KUPILAM DZIS TOREBKE
Karollka(1)
22:29:44
no?
Karollka(1)
22:29:55
hahahha wpissz na blogu!
aniii
22:29:56
(dobrze ze zanim przeczytalam posta)
aniii
22:30:01
aniii
22:30:04
wiesz
Karollka(1)
22:30:09
hehe post "kupilam dzis torebke" i nic wiecej!

poniedziałek, czerwca 05, 2006

::nigdy więcej awaryjnych świateł

Tramwaj, Rondo Mogilskie, Touch & Go w słuchawkach.
I tyle rzeczy chciałam tu napisać, i wyleciały mi gdzies po drodze.
Bo nie mam notesika, małego notesika do torebki.

Pomidor, bazylia, najpyszniejszy ser kozi. Ser przyjechał prosto z Anglii.
3 minutk w opiekaczu. Mniam.

Przyjechała do mnie też szarlotka, prosto od Mamy Grzeska.
Kraków mnie rozpieszcza.

Moja nowa koleżanka, wysoka i chuda jak szparag, z krótkimi włosami, w rogowych okularach. Wyciągała mnie na Krakowski Festiwal Filmowy. Podarowała mi cudowną płytę, cudowną absolutnie.
Tak, Kraków mnie naprawdę rozpieszcza.

Trzymajcie jutro kciuki za makijaż w stylu lat dwudziestych.

niedziela, czerwca 04, 2006

::lifestyle

Ann&aFu.

Piwo w domu. Piwo z Dnia Dziecka.
Wódka litchee w Pauzie.
Tańce w Carycy, Łubu dubu, mój Mały Przyjaciel w Kitstchu.

I w końcu- długo wyczekiwana impreza w Prozaku, Freestylers!
Nalepszy, naprawdę najlepszy set, jaki w życu słyszałam.
Najlepszy tancerz u boku.

Faw us F***

I nagle: Matt Cantor wychyla się zza konsoli. Usmiecha się do Ann. Podaje kieliszek wódki i wznosi toast. Ann pije wódkę z Mattem Cantorem. I wszyscy obok jej zazdroszczą.
Chyba jednak nieźle tańczę.

::as soon as you like

Miłosci się nie spotyka.
Miłosć się tworzy. Codziennie, na nowo.

O tym myslała dzis Ann przejeżdżając autobusem pod Wawelem.

Deszcz pada na naszą miłosć.

I mając do wyboru- nowa torebka/ bilet do Warszawy, Ann wybrała to drugie.



-Zamężne kobiety nie chodzą do szkoły.
Za młoda, by umrzeć.


Mart?
5 raz?





afu#2
21:52:45
a Martawi powiedz ze nie wypada mu skopac dupy kolesiowi o 9 lat mlodszemu nawet gdyby chcial
afu#2
21:52:47

sobota, czerwca 03, 2006

::ann&afu

::round up lounge

Mart.
Wiesz że dla mnie i tak jestes Mixmaster Of The Life :) :) :)

Bo takie cos dostałam od Kali:
http://www.clubbing.wroc.pl/index.php?action=4&view=650&PHPSESSID=c3c8c5c038ea699500d00ed8817ec7

::freeeeestylers!

Matko Swieta!

Afu leży w moim łóżku.
W torbie mamy niedopite piwo. Izzi poszła po sok brzoskwiniowy.

I obudzilismy się bez budzika.

Zostałam wybrana sposród milionów przez mojego idola. Wypiłam wódkę z Mattem Cantorem. Mattem, który zagrał nalepszego seta, jakiego w życiu słyszałam!

Niech no tylko dojdę do siebie, zaraz o wszystkim napiszę.

-Dlaczego, do cholery, nie poszłas?
-Gdzie miałam isć?
-No przecież daał ci znaki!


Ann zatańczona.. I nie zauważyła, że Matt Cantor zaprosił ją na randkę!
A aFu dostał całusa od jakiegos mężczzny.

Wiczór pełen wrażeń.

piątek, czerwca 02, 2006

http://showbizpl.blogspot.com/

Martin Hormony :)
Hihihi. Mart, to o Tobie? Masz zdjęcie z Jolą?


I najmądrzejszy tekst swiata. Paper Thin.
Moja ulubiona Mc Lyte. Mam już dwie (!) płyty.

When you say you love me, it doesn’t matter::it goes to my head as just chit chatter::you may take this egostistical or just or worry free::but what you say I take none of it seriously::and even if I did I wouldn’t tell you so::I’d let you pretend to read me::and then you’ll know::cause I hate when one attempts to analyze::that I despize those who even try::to look into my eyes to see what I am thinking::that dream is over you gotta sink it::and I tell all of you like I told all of them::what you say to me is just paper thin, word::I’m not the kind of girl to try to play a man out::I take the money and the gear and then break the hell out::no thats not my strategy, not the game I play::I admit I play game but it’s not done that way::truly when I get involved I give it my heart::I mean my mind, my soul, my body I mean every part::but if it doesn’t work out, yo it just doesn’t::it wasn’t meant to be you know, it just wasn’t::so I treat all of you like I treat all of them::and what you say to me is still paper thin::in one ear and right out the other::hurt is mumbo jumbo (eeeish) lover::I don’t pay attention::I don’t concentrate::you ain’t got the bait that it takes to hook this::a-hah, a-hah, a-hah::sucker you missed::I put feelings aside I know who I am::my name is lyte is your name sam?::cause if it is step off, grab your coat and get lost::wrap your scarf around your throat and go back and catch a rope::and hit the road sam, don’t you come back no more, no more, no more, no more::hit the road sam, don’t you come back no more::so now I take precaution when choosing my mate::I do not touch until the third or fourth date::then maybe we’ll kiss on the fifth or sixth time to be me (mmmuaah) kiss::cause a date without a kiss is so incomplete::and then maybe I’ll let you play with my feet::you could suck the big toe and play with the middle::it’s so simple unlike a riddle::it’s as easy as counting to 1-2-3::in other terms, letters l-y-t-e::I’ll tell you, you, you and all of you::in the back and in the middle in the front::yo, that’s it paper thin word up::Lyte checkin out::special dedication to my dj k-rock in the place to be::::::


No ale, żeby to zrozumieć, trzeba znać historę Sama. Wyciągam więc Bad As I Wanna B. Zmieniamy płytę. Cram to understand U.

I used to be in love with this guy named sam
I don’t know why, cause he had the head like that of a clam
But you couldn’t tell me nothin, cause sam was number one
Cause to me, oh my gosh, he was one in a million
I shoulda knew the consequences right from the start
That he’d use me for my money, and then break my heart
But like a fool in love I fell for his game
But I got mine, so I show no shame
In empire winked his eye, and then he kept walkin
And all of those who live in brooklyn know just what I’m talkin
The roller disco where we all used to go
Just to have some fun back in 1981
You know the place, empire boulevard
Is where I first saw the nigga, and he tried to play hard
But I knew the deal, cause I knew his brother jerry
And sam, he just broke up with his girlfriend terry
So jerry introduced sam and I that night
He said, hello, my name is sam I said, hi, my name is lyte
We dipped and we dapped and we chit and we chat
About this and that, from sneakers to hats
He said, look, I’m in the mood for love
Simply because you’re near me(let’s go) to my house, lay back and get nice
Watch television, reunite on ice
I said, slow down, I know you wanna shake me down
But I’m not one of the girls to go rippin around
(just like a test
Ju-just like a test
Ju-just like a test
I cram to understand you)
[Next month I finally went to his house
I walked into the door, there was a girl on the couch
I said, who’s the frog, the bump on the log?
You chump, you punk, how could you do me wrong?
Singing sad songs about your love is so strong
You said, wait lyte, you’re confused, the girl is my cousin
Your brother agreed, but later she said that she wasn’t
(just like a test
Ju-just like a test
Ju-just like a test
I cram to understand u)
Forgotten, next month we went to the deuce
Well, I thought it kinda strange cause you had lots of juice
You knew the dopes, the pushers, the addicts, everybody
Asked ya how you met em, said you met em at a party
Then these girls tried to tell me you were sellin the stuff
I said, it’s not your business, so shut the fuck up
They said, okay lyte, think what you wanna think
But it’s gon’ be some shit when your man becomes a -
I said, look, to bust a move, I don’t even know you
To put it lyte, I really don’t care to
They kinda got mad and sort of offended
They said, we only lookin out for yo best interest
I said, thanks but no thanks in an aggravated tone
When I wanna find out, I find out on my own
(just like a test
Ju-just like a test
Ju-just like a test
I cram to understand u)
Then my cousin said she saw you with this lady named c
Well I’m clawin my thoughts, I wonder who she could be
You’re spending all your time with her and not a second with me
They say you spend your money on her and you’re with her night and day
Her name starts with a c and it ends with a kI strain my brain lookin for a name to fit this spellin
But I just couldn’t do it cause my heart kept yellin
Burning, begging for affection from you, sam
But just like a test I cram to understand you
Thought I knew you well enough to call you a man
But
(just like a test
Ju-just like a test
Ju-just like a test
I cram to understand you)
Then it came a time you started looking kinda thin
I asked you why, you said, exercise, tryina stay slim
I bought it, even though I knew it was a lie
Cause it really didn’t matter, you were still lookin fly
But oh no, oh no, you started askin me for money
Butter me up, beg me and call me your honey
So I gave you 2 yards, and then I gave you one more
You picked up your jacket and you flew out the door
You came back an hour later and you asked me for a 10
I said, I only got a 20, you said, give me that, then
I said, nope, I’ll tell you now, you better stop slobbin
Find you a job, or you better start robbin
So I stepped off with a giant step
Picked up my belongings, and I just left
And now I see you in empire every sunday
Juicin the girls up for some money and a lay
But every time I see you doin it, I just ruin it
Tell em how ya on crack, smoke, sniff, and chewin it
And as for this girl, miss c, oh well
I was shocked as hell when I heard, samuel
When your homeboys told me, I almost went wack
That the girl you was addicted to, her name was crack

::power activation t i g e r e n e r g y d r i n k

Wszystko wróciło do normy.

Wszystko, włączając poranne popijanie inki.
Jak codziennie jeszcze jakis czas temu.

Bo znów jest czerwiec. Znów malujemy paznkcie na kolorowo.
Znów mam piegi.

Krótkie włosy, srebrne speedcat`y, Babilon Zoo w głosnikach. Mnóstwo nowych znajomych. Mam tutaj Grzeska i Ewelinę- najlepszych kuzynów swiata. Emilę- blokersa. (Żadna kobieta nie klnie z takim wdziękiem jak Em.) Darka- a Darek nie ma żadnych znajomych poza mną.
Mam dwa drewniane regały z książkami i trzy (z szesciu) półki w łazience- na mazidła. Mnóstwo kolorowych flakoników z zapachami na biurku pod komputer.
Mam Izzi, z którą mogę pić piwo przed zasnięciem. Która wpada do domu- pijana, z okrzykiem: -Toooooaleeeeta! Siiikkkuuuu! Izzi która chodzi po pokoju goła i zapuszcza żurawia przez okno, bo jakis psychopata swieci nam laserem po szlafrokach. Izzi zalewa ciasto nalesnikowe wodą. I fantastycznie jeździ na rowerze przez Planty, przez ulice, przez Kraków.

A ja robię karierę zawodową. Mhm.
Wybory Miss Matki I Córki 2006. Ann, pędzle, podkłady, Dior, Chanel, YSL i wstrętne, wstrętne Matki. Nigdy więcej. Już chyba z modelkami było łatwiej, bo tyle nie gadały. I nie były na tyle durne, żeby przed samym pokazem spalać się w solarium. I nie mrużyły oczu, mówiąc: -Oooo, tych zmarszczek chcę nie mieć, może pani tak zrobić? Albo: -Czy nie powinno być mocniej? -Może mi pani przykleić sztuczne rzęsy?

Ale!
Ann wchodzi do pracy. Ewelina już przebrana. Z zaplecza wyskakuje Grzesiek. W kuchni czeka sniadanie. Nawet matki i córki nie popsują mi takiego miłego dnia!
Zwłaszcza, że czeka mnie jeszcz jedna niespodzianka. Merci od Pani z Ikei. Wielkie pudełko czekoladek od zadowolonej kientki, która okazała się dyrektorem regionalnym Ikea Polska. Na Dzień Dziecka, pani Aneto.

Wręczając mi wizytówkę, powiedziała: - Niech pani dzwoni, kied tylko będzie pani czegos potrzebowała.
Czy zdziwi się, jesli zadzwonię i poproszę o jeża?
Bo marzę o nim w dalszym ciągu.

Aa!
I proszę trzymać kciuki szóstego.
Kala, nie zgadniesz!
Drugi etap Mistrza Makijażu!
Temat: Lata dwudzieste. Inspiracje.
Bedzie Sergiusz.

O własnie, Kala. Pamiętasz te litry koktajlu truskawkowego, które piłysmy w czerwcu rok temu? Nie mysl, że cię to ominie! Lepiej smigaj na działkę, zbieraj truskawki i porzeczki, bo przyjeżdżam z niespodzianką. Na egzaminy.

I na Krusha.

czwartek, czerwca 01, 2006

::kider czekolada

Ann skonsternowana.

Pierwszy mężczyzna, który zabrał mnie na romantyczną, romantyczną do bólu kolację- Grzegorz, 27, kolega z pracy. O którym wszyscy myslą, że jest pedałem.

Plotkom i telefonom nie ma końca.

Wyjasniam więc:

Ann i Grze nie mają romansu. Ok?

Ann i Grze spili się najpyszniejszymi shotami swiata, najpierw w Pauzie, później w Prozaku.
Ann i Grze tańczyli!

A dzis jest Dzień Dziecka.
Rok temu Ann była dzieckiem, dostała sliczny zegarek, zegarek ulubiony, z serduszkiem i kwiatuszkami.
Dzis Ann dzieckiem nie jest.
Wypije wieczorne piwo, owinie się w posciel w ryby i osmiornice i zasnie.

Dużo usmiechu moim dzieciaczkom.